NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Prymasowska miłość do Maryi

Rok 2011 to szczególny czas, jeśli chodzi o osobę Prymasa Stefana Wyszyńskiego. W tym bowiem roku mija 110 lat od jego urodzin oraz 30 lat od śmierci.
O maryjności Prymasa Tysiąclecia powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, dr Małgorzata Laskowska, adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz autorka książki „Ksiądz Stefan Wyszyński jako dziennikarz i redaktor.”

 

Maria: Pomimo swego wielkiego dzieła oraz cierpienia postać Prymasa została przysłonięta poprzez proces beatyfikacyjny błogosławionego Jana Pawła II; i choć w tym roku obchodzone były ważne rocznice związane z jego życiem, dlaczego minęły one jakby w ogóle niedotknięte?

 

dr Małgorzata Laskowska: Spuścizna Prymasa Wyszyńskiego jest bezdyskusyjna. Nic nie jest w stanie wymazać jej z naszej historii. Rzeczywiście, na rok 2011 przypadały także inne wydarzenia, nie tylko te związane z Prymasem. Na myśli mam – wspomnianą przez Panią – beatyfikację Jana Pawła II, ale też zakończenie Roku Kolbiańskiego.

Szczególnie to pierwsze „zawładnęło” sercami Polaków, z czego niewątpliwie Prymas Wyszyński bardzo by się cieszył. Beatyfikacja Jana Pawła II to swoistego rodzaju ikona, nie tylko w dziejach Kościoła, ale też Polski, znamienne przypieczętowanie świętości naszego, Wielkiego Rodaka. W ramach przygotowań do tego wydarzenia, a także i po ogłoszeniu Papieża błogosławionym wielokrotnie nawiązywano do osoby i działalności Prymasa Wyszyńskiego. Trochę się jednak dzieje… Wszystkich inicjatyw, związanych z tegorocznymi rocznicami Prymasa, a więc 30. rocznicą śmierci i 110 – urodzin, nie sposób wspomnieć. Nawiążę zatem tylko do kilku. Bardzo wielu podjęło się dziewięciomiesięcznej nowenny, zainicjowanej przez Archidiecezję warszawską, także Radom. Rozpoczęła się ona we wrześniu 2010 r. Każdego 28 dnia miesiąca przypominano sylwetkę Prymasa, jego słowa, w Warszawie (w Bazylice św. Jana Chrzciciela) były to wypowiedzi Jana Pawła II o Kardynale.

 

Kto w tym roku wybrał się do Zuzeli, miejsca narodzin Prymasa, zauważył zapewnie większe zainteresowanie pielgrzymowaniem do tej miejscowości. Wielka uroczystość miała tam miejsce 7 sierpnia. Tego dnia nie tylko w Zuzeli świętowano opust parafialny z racji Przemienienia Pańskiego, ale także rocznicę urodzin Prymasa.

Nie czas może jeszcze na dokładne podsumowanie tego roku, ale już teraz można powiedzieć, iż zadaniu pięknie sprostały media katolickie. Dużo wywiadów ze świadkami jego życia, cenne fragmenty jego wypowiedzi, ciekawe, niekoniecznie powszechnie znane fotografie – oto, co m.in. można było znaleźć w prasie.

Spotkań, o charakterze religijnym, kościelnym, ale też naukowym należałoby raczej szukać w miejscach, związanych z życiem Prymasa, a więc m.in. we wspomnianej Zuzeli, Włocławku, Komańczy, Stoczku Warmińskim, Warszawie. A jeśli w Warszawie, to na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ilekroć – jako jego pracownik – wchodzę w jego progi, mijam przy wejściu głównym zamyślonego Prymasa, czy też wchodzę na aulę wykładową, w której w centrum znajduje się wielkie oblicze Prymasa, myślę: „Jakież to zobowiązujące u Ciebie pracować…” (uśmiech). Ta uczelnia to naprawdę szczególne miejsce, które daje wiele impulsów, by o Prymasie pamiętać, a przede wszystkim jego zaangażowanie rzetelnie kontynuować. Nie zabrakło więc i tu konferencji naukowych, które są często organizowane we współpracy z Ośrodkiem Dokumentacji i Studiów nad Osobą i Nauczaniem Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

 

Maria: Okazuje się, że postać kard. Wyszyńskiego można przywoływać przy każdej nadarzającej się okazji. Teraz kłania się nam sierpień, maryjność– a Kardynał był związany z Nią, jak można by określić tę relację?

dr Małgorzata Laskowska: Przy okazji pracy nad książką o jego publicystyce z lat 1924-1946 interesowała mnie głównie jego praca dziennikarska, publicystyczna i redaktorska. Nie sposób jednak przy lekturze jego pism ze wspomnianych lat nie zauważyć ogromnej miłości do Maryi. Nie sposób przejść obok tego obojętnie. Swoją ziemską Mamę stracił w wielu 9 lat. Zresztą, Maryja była w jego domu rodzinnym od zawsze. Mama Julianna jeździła do Ostrej Bramy, tata Stanisław do Częstochowy, codziennie wieczorem odmawiano różaniec, święcenia kapłańskie przyjął na Jasnej Górze przed Jej Cudownym Wizerunkiem. Matce Bożej był bardzo oddany, przed Jej obliczem podejmował najważniejsze decyzje, zwłaszcza te najtrudniejsze, z którymi musiał się zmierzyć po roku 1948, kiedy został prymasem Polski.

 

Maria: Czy „zatrzymanie się” na Maryi było spowodowane stratą mamy, pielgrzymkami z dziecięcych lat? Co sprawiło, że zaprosił Ją w życie kapłańskie?

dr Małgorzata Laskowska: Niewątpliwie jego maryjność ma swe początki w domu rodzinnym. Jego wspomnienia o rodzicach, o zwyczajach tam panujących są niezwykle wzruszające i bardzo wymowne. Jakaż musiałaby być to relacja do mamy, potem do macochy, sióstr, że tak pięknie pisał i mówił o kobiecie? Przede wszystkim swoim zachowaniem i słowem ją szanował. Wymowne są jego słowa z 1946 r.: „Tylko naród katolicki może otoczyć głowy matek aureolą chwały, bo naród taki jest dzieckiem Kościoła, który jest pod opiekuńczymi skrzydłami Bożej Matki”. Fundamentem tego szacunku do kobiet, przede wszystkim do matek, jest właśnie jego miłość do Maryi. Kochał całym sercem Matkę Bożą i Ją właśnie zaprosił do swego życia, najpierw po śmierci mamy, Julianny, potem w dnu świeceń kapłańskich (3 sierpnia 1924 r.).


Maria: Czy Prymas Wyszyński przybliżył Pani postać Maryi?

dr Małgorzata Laskowska: „Maryjności” nie tak łatwo się nauczyć. Pamiętam, że jako nastoletniej dziewczynie Jej model życia, model kobiecości nie wydawał mi się zbyt imponujący. Dzięki pismom Prymasa to się jednak stopniowo zmieniało. Książki jednak to nie wszystko. Od kilka lat mam okazję współpracować z niezwykłym człowiekiem, niezwykłą kobietą, która Prymasa dobrze pamięta i zna, i naprawdę to widać, że nauką Prymasa żyje. Dzięki tej osobie, mogłam bardziej zrozumieć Prymasa, a także pojąć, co to znaczy żyć i pracować w obecności Maryi.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *