Kto w tym roku wybrał się do Zuzeli, miejsca narodzin Prymasa, zauważył zapewnie większe zainteresowanie pielgrzymowaniem do tej miejscowości. Wielka uroczystość miała tam miejsce 7 sierpnia. Tego dnia nie tylko w Zuzeli świętowano opust parafialny z racji Przemienienia Pańskiego, ale także rocznicę urodzin Prymasa.
Nie czas może jeszcze na dokładne podsumowanie tego roku, ale już teraz można powiedzieć, iż zadaniu pięknie sprostały media katolickie. Dużo wywiadów ze świadkami jego życia, cenne fragmenty jego wypowiedzi, ciekawe, niekoniecznie powszechnie znane fotografie – oto, co m.in. można było znaleźć w prasie.
Spotkań, o charakterze religijnym, kościelnym, ale też naukowym należałoby raczej szukać w miejscach, związanych z życiem Prymasa, a więc m.in. we wspomnianej Zuzeli, Włocławku, Komańczy, Stoczku Warmińskim, Warszawie. A jeśli w Warszawie, to na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ilekroć – jako jego pracownik – wchodzę w jego progi, mijam przy wejściu głównym zamyślonego Prymasa, czy też wchodzę na aulę wykładową, w której w centrum znajduje się wielkie oblicze Prymasa, myślę: „Jakież to zobowiązujące u Ciebie pracować…” (uśmiech). Ta uczelnia to naprawdę szczególne miejsce, które daje wiele impulsów, by o Prymasie pamiętać, a przede wszystkim jego zaangażowanie rzetelnie kontynuować. Nie zabrakło więc i tu konferencji naukowych, które są często organizowane we współpracy z Ośrodkiem Dokumentacji i Studiów nad Osobą i Nauczaniem Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Maria: Okazuje się, że postać kard. Wyszyńskiego można przywoływać przy każdej nadarzającej się okazji. Teraz kłania się nam sierpień, maryjność– a Kardynał był związany z Nią, jak można by określić tę relację?
dr Małgorzata Laskowska: Przy okazji pracy nad książką o jego publicystyce z lat 1924-1946 interesowała mnie głównie jego praca dziennikarska, publicystyczna i redaktorska. Nie sposób jednak przy lekturze jego pism ze wspomnianych lat nie zauważyć ogromnej miłości do Maryi. Nie sposób przejść obok tego obojętnie. Swoją ziemską Mamę stracił w wielu 9 lat. Zresztą, Maryja była w jego domu rodzinnym od zawsze. Mama Julianna jeździła do Ostrej Bramy, tata Stanisław do Częstochowy, codziennie wieczorem odmawiano różaniec, święcenia kapłańskie przyjął na Jasnej Górze przed Jej Cudownym Wizerunkiem. Matce Bożej był bardzo oddany, przed Jej obliczem podejmował najważniejsze decyzje, zwłaszcza te najtrudniejsze, z którymi musiał się zmierzyć po roku 1948, kiedy został prymasem Polski.
Maria: Czy „zatrzymanie się” na Maryi było spowodowane stratą mamy, pielgrzymkami z dziecięcych lat? Co sprawiło, że zaprosił Ją w życie kapłańskie?
dr Małgorzata Laskowska: Niewątpliwie jego maryjność ma swe początki w domu rodzinnym. Jego wspomnienia o rodzicach, o zwyczajach tam panujących są niezwykle wzruszające i bardzo wymowne. Jakaż musiałaby być to relacja do mamy, potem do macochy, sióstr, że tak pięknie pisał i mówił o kobiecie? Przede wszystkim swoim zachowaniem i słowem ją szanował. Wymowne są jego słowa z 1946 r.: „Tylko naród katolicki może otoczyć głowy matek aureolą chwały, bo naród taki jest dzieckiem Kościoła, który jest pod opiekuńczymi skrzydłami Bożej Matki”. Fundamentem tego szacunku do kobiet, przede wszystkim do matek, jest właśnie jego miłość do Maryi. Kochał całym sercem Matkę Bożą i Ją właśnie zaprosił do swego życia, najpierw po śmierci mamy, Julianny, potem w dnu świeceń kapłańskich (3 sierpnia 1924 r.).
Maria: Czy Prymas Wyszyński przybliżył Pani postać Maryi?
dr Małgorzata Laskowska: „Maryjności” nie tak łatwo się nauczyć. Pamiętam, że jako nastoletniej dziewczynie Jej model życia, model kobiecości nie wydawał mi się zbyt imponujący. Dzięki pismom Prymasa to się jednak stopniowo zmieniało. Książki jednak to nie wszystko. Od kilka lat mam okazję współpracować z niezwykłym człowiekiem, niezwykłą kobietą, która Prymasa dobrze pamięta i zna, i naprawdę to widać, że nauką Prymasa żyje. Dzięki tej osobie, mogłam bardziej zrozumieć Prymasa, a także pojąć, co to znaczy żyć i pracować w obecności Maryi.