Ojciec Thomas Philippe, dominikanin, choć dzisiaj mało znany, zapisał się w sercach wielu ludzi, także w Polsce. Był ojcem duchowym, przewodnikiem, powiernikiem. Wzorem wsłuchania się w Ducha Świętego i miłości do Kościoła.
Ojciec Philippe urodził się 18 marca 1905 roku jako trzecie z dwanaściorga dzieci, z których siedmioro wybrało życie zakonne. W dzieciństwie wiele wycierpiał z powodu nierozpoznanej głuchoty; w szkole poznał osamotnienie i szykany.
Uświęć ich w prawdzie
Jako mały ministrant zapragnął być jak najbliżej Jezusa – i od tej chwili czuł powołanie do kapłaństwa. Pragnienie bycia tuż przy Jezusie i dawania Go ludziom trwało w nim niezmiennie do końca życia. Mając osiemnaście lat, wstąpił do zakonu dominikanów, o którym mówił, że posiada dwa skarby: „Summę” św. Tomasza z Akwinu i różaniec. Święcenia przyjął w 1929 roku, a zawołanie „Uświęć ich w prawdzie”, wybrane na obrazek prymicyjny, stało się dla niego drogowskazem na całe życie.
W kapłaństwie przeżył sześćdziesiąt cztery lata. Wykładał filozofię i teologię na dominikańskich uczelniach w Saulchoir we Francji i na Angelicum w Rzymie. Po wojnie założył pod Paryżem wspólnotę życia „Woda Żywa” dla ludzi świeckich pragnących na modlitwie i poszukiwaniach intelektualnych poznawać prawdę o Bogu w Kościele katolickim.
Właśnie wtedy poznał go młodziutki Jean Vanier. Po latach tak wspominał ojca Thomasa: „Sprawiał wrażenie męża Bożego, człowieka, który naprawdę idzie za Jezusem, z całym ubóstwem, jakiego to wymaga. Żył bardzo ubogo. Żył w wielkim zjednoczeniu z Jezusem i z Maryją, wyczuwało się w nim ogromną mądrość teologiczną i mistyczną. Wywarł bardzo głęboki wpływ na moje życie i zaraz przy pierwszym kontakcie poczułem, że jestem jego uczniem i synem duchowym”.
Woda żywa
Nowatorska wspólnota nie ostała się w trudnym okresie przedsoborowym. Ojciec Thomas doświadczył niezrozumienia i różnorakiego odrzucenia. Ostatecznie osiadł na północy Francji, najpierw jako kapelan w domu poprawczym i w szpitalu psychiatrycznym w Clermont (największym wówczas szpitalu psychiatrycznym w Europie), potem w zakładzie dla osób upośledzonych w małej wiosce Trosly-Breuil.
Spotkanie z ludźmi chorymi psychicznie i upośledzonymi umysłowo przeobraziło całą jego teologię, pozwoliło mu odkryć głód Boga i zdolność do życia mistycznego w osobistej więzi z Jezusem u ludzi zaburzonych psychicznie i fizycznie, zepchniętych na margines „normalnego” świata.
Arka
W Trosly początkowo mieszkał samotnie, w domu osoby odrzuconej przez miejscową społeczność, spędzając czas głównie na adoracji Najświętszego Sakramentu. Tam przyjechał do niego Jean Vanier, który wciąż szukał swojego powołania, i z jego inspiracji zaczął wspólne życie z trzema upośledzonymi umysłowo mężczyznami. Ich mały domek stał się zalążkiem międzynarodowej wspólnoty – Arki. Przez wiele lat jej sercem był ojciec Thomas, sprawowane przez niego sakramenty, głoszone rekolekcje i konferencje. Był ojcem i przewodnikiem duchowym dla osób upośledzonych i asystentów Arki w Trosly oraz dla członków innych wspólnot Arki, dla mieszkańców wioski, dla ciągnących do niego rzesz ludzi strapionych wszelkiego rodzaju biedami.
Kapłan i pisarz Henri Nouwen podczas poważnego kryzysu życia duchowego wziął udział w rekolekcjach ojca Thomasa i tak je wspomina: „Ojciec Tomasz głosił nauki przez cały tydzień i codziennie prosił mnie, bym siadał obok niego. Nieoczekiwanie uświadomiłem sobie, że w jego obecności dokonuje się we mnie uzdrowienie, nie mające nic wspólnego z myślami, jakie rozwija. Zrozumiałem nagle, że zna lęk lepiej niż ktokolwiek inny i że nie udziela już rad, w jaki sposób przeżywać pewne doświadczenia, ale sam stał się źródłem, miejscem, przez które przepływa łaska. Był tak ogołocony z samego siebie, że przebywanie przy nim, było trwaniem w obecności samego Boga. Stałem przed mężem Bożym, tak promieniującym obecnością Jezusa, że nie sposób było jej nie odczuć, niezależnie od tego, czy było się wierzącym, czy nie”.
We wsi Trosly i okolicach był znany jako „biały ojciec”, który błogosławił, chrzcił, spowiadał; który zjawiał się bez zapowiedzi w domu, gdzie ktoś umierał, aby towarzyszyć mu do końca. Przyjeżdżali do niego ateiści, „bo z tym księdzem można rozmawiać o wszystkim”, przyjeżdżali życiowi rozbitkowie, ludzie chorzy psychicznie, chorzy na AIDS. Związał się również z kiełkującym wówczas we Francji ruchem charyzmatycznym, szczególnie ze Wspólnotą Błogosławieństw.
Kochał Polskę
Do Polski przybył po raz pierwszy w 1981 roku, mając siedemdziesiąt sześć lat. Potem przez dziesięć lat (1981-1991) regularnie co roku głosił rekolekcje dla ludzi związanych ze środowiskiem wspólnot „Wiary i Światła”. Mówił im o tajemnicach wiary, o życiu Boga w człowieku, o świecie, który nas otacza, zaś snute refleksje najczęściej układał w porządku tajemnic różańcowych. Jak nikt inny umiał mówić o tajemnicach życia Maryi – każdego roku inaczej, bo sam wciąż nimi żył i odkrywał w nich coraz to nowe bogactwa. Spotykał się z ludźmi indywidualnie, modlił się, spowiadał, rozmawiał.
Uzdrawiał. W sposób niewidoczny, znany tylko osobie uzdrowionej: z udręk duchowych, ze zranień doznanych od innych ludzi, od Kościoła, z cierpień ukrywanych latami przed całym światem. Pisze o tym o. Wojciech Giertych OP: „Uderzyła mnie niezwykła intuicja duchowa ojca Tomasza. Gdy z wiarą w jego charyzmat stawiałem mu pytania o moją kapłańską posługę, odpowiadał rzeczowo i głęboko. Skoro jednak tylko przeszła mi przez głowę myśl, że ojciec Tomasz już traci wątek, natychmiast zmieniał temat, powtarzał się, gubił się w tym, co mówił. Jak gdyby całym sobą wyczuwał, kiedy może być przekazicielem słowa i mocy samego Boga i wtedy stawał się przezroczystym narzędziem łaski. Gdy zabrakło z mojej strony właściwej dyspozycji, miałem przed sobą jedynie sędziwego i słabego starca. Było to uderzające!”.
Ojciec Thomas bardzo kochał Polskę, przypisywał jej ważną rolę w duchowym odrodzeniu współczesnego świata.
Starość
Ostatnie dwa lata życia spędził w Saint-Jodard, w domu formacyjnym Wspólnoty św. Jana, założonej przez jego młodszego brata i chrześniaka, dominikanina, o. Marie-Dominique’a Philippe’a. Późną starość miał bardzo trudną i bolesną, doświadczył wszelkiego rodzaju cierpień, jak gdyby wziął na siebie różnorakie biedy ludzi, którym wcześniej pomagał duchowo.
Zmarł 4 lutego 1993 roku. Został pochowany w Arce w Trosly.
Agnieszka Kuryś
FOTO : Ojciec Thomas Philippe / fot. Olgierd Popiel
ŹRÓDŁO :
„Głos Ojca Pio” (63/3/2010)