NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Środa, poranna homilia jutrzni Biskupa Dajczaka

Człowiek, któremu głosi się bezustannie ogrom idei nie martwiąc się, czy mają jakieś uzasadnienie. Człowiek mogący wybierać. Człowiek otoczony rzeszą bardzo dobrze zarabiających propagandzistów. Jest on w stanie zatrzymać się, zachwycić tylko, gdy spotka autentycznego świadka. Potrzebni są świadkowie, którzy mają odwagę dokonywać wyborów wbrew wszystkim opiniom i opierając się na Słowie. Tacy jak apostołowie, którzy wypłynęli na połów mimo, że złowienie czegokolwiek było nierealne.

Dzisiejsze czytania miały nas poprowadzić w świat, który niewątpliwie jest trudny. Błogosławiony z dzisiejszej ewangelii to szczęśliwy. Błogosławieni ubodzy? To dla człowieka konsumpcji coś co się nie mieści w żadnych kategoriach. Gdybyśmy stanęli w miejscu publicznym i czytali te słowa, to zapewne spotkalibyśmy się z kpinami, szyderstwami.

Jesteśmy tu po to, aby być świadkami. Pytanie, które chcemy sobie dziś postawić brzmi „jak się stać świadkiem?, jak być?, w jaki sposób?”.

 

Błogosławieństwa są autoportretem Jezusa. Są one tekstem, treścią i słowem zaproponowanym uczniom. I tylko uczniom.

 

Błogosławieni na wskroś uczciwi, czyli prawdziwi, autentyczni, tacy w których życiu słowa Jezusa i sposób istnienia są zbliżone. Czyści i klarowni. Gdyby każdy z nas wziął za program jedno z błogosławieństw i uczynił je swoim – nasz Kościół byłby piękny. Jeśli się ktoś z Ducha nie narodzi – nie może wejść do Królestwa

Za przewodnika w drodze do błogosławieństwa wybrałem św. Pawła. Jezus jest dla niego wszystkim. Wszystko co miało znaczenie dla Pawła po nawróceniu przestało mieć jakąkolwiek wartość.

My mamy często takie myślenie, że jak coś się stało w Kościele to jest i trwa statycznie. A przecież to Duch Święty sprawia, że Jego rzeczywistość już jest , ale ciągle jeszcze nie w pełni. Ciągle muszę się stawać tym, kim jestem. Tam gdzie jest życie jest i ruch. Tam gdzie jest życie jest i zmiana. Niestety dla zbyt wielu współczesnych ludzi Kościół ma niedzielną twarz.

Dostaliśmy talenty. I nie ma znaczenia kto ile otrzymał. Tylko ten jeden nieszczęśnik swoje zakopał i przetrzymał. Żebyśmy byli wolni musimy być otwarci.

Dopiero wtedy gdy poczujemy się równie biedni, będziemy mogli naprawdę dawać. Dopiero gdy nasza wiara będzie jak ziarnko gorczycy, ma szansę rozrosnąć się. Wara nie potrzebuje zawsze wygranej. Najważniejsze uwierzyć Jego słowom, najważniejsze pozwolić Duchowi by nas do tego ciągnęło bardziej.

Ewangelizator musi żyć w takim Pawłowym duchu „nie mówię, że osiągnąłem… biegnę…”.

Zespół Prasowy PJ, E.Ł.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *