Cierpienie jest tym stanem, który silnie odczuwamy, ale którego dość często nie rozumiemy. W obliczu życiowych niepowodzeń, pojawiają się pretensje, złość, rozgoryczenie. Kto jest adresatem owych uczuć? Bardzo często Pan Bóg, rzecz jasna. O tym, dlaczego bunt wobec Pana Boga jest fatalnym doradcą, czego możemy uczyć się od Hioba oraz jak szukać woli Bożej, zgodził się opowiedzieć ks. Marek Grygorczyk.
Jaką postawę w obliczu cierpienia powinien przyjąć człowiek wierzący?
Odnieśmy się do Pisma Świętego, a dokładnie do Księgi Hioba, która jest – sądzę, że mogę tak powiedzieć – wiecznie żywym traktatem o cierpieniu.
Z Księgi tej dowiadujemy się, że Hiob jest człowiekiem uczciwym, dobrym, bogobojnym. Skoro Bóg jest sprawiedliwy, to dlaczego pozwolił, by Jego wierny i – podkreślmy – NIEWINNY sługa cierpiał?
Dlaczego Pan Bóg na to pozwolił? Nie po to, by sprawdzić, bo doskonale znał i wiedział, co kryje jego serce. To wszystko po to, by Hiob mógł „sprawdzić” się wobec Pana Boga. Poprzez tak trudne doświadczenie, które, po ludzku mówiąc, Hiob przeszedł pomyślnie, wypowiedział samego siebie, jak też określił się wobec Stwórcy. Dziś, w XXI wieku, takie spotkania z Bogiem w cierpieniu i konieczność dokonania właściwego wyboru, także mają miejsce. Współczesny człowiek w różnych etapach swego życia doświadcza cierpienia, często niezawinionego, które może mieć różne oblicza. I musi na nie odpowiedizeć…
Jak do swego cierpienia podszedł Hiob?
To proste. Hiob przyjął wolę Pana. I potem w rozmowie z żoną wyznał: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?”.
Hiob był przekonany o własnej uczciwości, sumienności wobec Stwórcy. Dlaczego więc nie buntował się, nie złorzeczył przeciwko Bogu?
Hiob przede wszystkim wierzył Bogu, dlatego nie buntował się i nie złorzeczył. Czytamy w księdze, że był człowiekiem bogobojnym i uczciwym, bo miał bardzo bliski kontakt z Panem Bogiem. Nie rozumiał cierpienia, które go spotkało, ale je objął. Tylko miłość do Boga i bezgraniczne zaufanie pozwoliły mu na to.
„Bracia ode mnie uciekli, znajomi stronią ode mnie, najbliżsi zawiedli i domownicy, zapomnieli mnie goście mego domu. Dla moich służebnic jam obcy, stałem się w ich oczach nieznany. Na sługę wołałem bez skutku, (…) żonie mój oddech niemiły i cuchnę własnym dzieciom (…)” – smucił się Hiob. W swoim cierpieniu, w tej wielkiej bezradności, nie mógł liczyć na wsparcie rodziny czy przyjaciół. Został sam, a jednak nie zwątpił. Czego – zdaniem Księdza – współcześnie żyjący człowiek może uczyć się od Hioba?
Przede wszystkim pokory wobec zamiarów Boga! Pokora będzie uczyć ufności względem Pana Boga, postawy całkowitego zawierzenia… To da cierpliwość. A tej nie zdobywa się raz na zawsze. Różnie z nią w życiu bywa. Chcielibyśmy wszystko mieć zaraz, teraz, w tym momencie, a Pan Bóg każe czasem czekać. Człowiek pozbawiony autentycznej pokory, nie wytrzymuje próby czasu – bardzo łatwo wątpi, błądzi, szybko odchodzi. Na prawdziwą pokorę stać człowieka wiary…, bo w życiu idzie się do przodu, ale tyłem – jak rak. Człowiek wie, co się wydarzyło wczoraj, co się stało tydzień temu… Ale idąc, nie wie, co będzie jutro. I tu potrzeba wiary. Tylko ona pozwoli z pokorą przyjąć napotkane decyzje Boga.
Wiara pomogła Hiobowi przetrwać ciężkie chwile. Jak Ksiądz myśli, o czym wtedy rozmawiał z Bogiem?
Z pewnością rozmawiał z Bogiem o swoim cierpieniu i prosił o pomoc. Może mówił: „Panie Boże, nie rozumiem, dlaczego spotkało mnie to cierpienie, ale daj mi siłę, żebym przetrwał ten trudny czas, żebym nie zwątpił”?
Czy Ksiądz kiedykolwiek buntował się przeciwko Bogu, odbierał Jego wyroki jako niesłuszne, niesprawiedliwe?
Wiele razyJego wyroki były dla mnie niezrozumiałe… I rodził się we mnie bunt! Szczególnie wtedy, gdy szukałem w życiu potwierdzenia swoich planów, swoich zamierzeń. Potrzebowałem nieraz wiele czasu, by poddać się. Zaraz szybko okazywało się, że warto było… I to uczyło pokory.
Wiemy już, że wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o przyjmowanie cierpienia, powinien być dla nas Hiob. Jednak prawdą jest, że człowiek cierpiący często ma pretensje do Pana Boga. Proszę pozwolić, że zacytuję słowa Konrada, tytułowego bohatera jednej z części Dziadów A. Mickiewicza, który w obliczu cierpienia buntował się, bluźnił przeciwko Stwórcy, mówił: „Cierpię, szaleję, a Ty mądrze i wesoło zawsze rządzisz, zawsze sądzisz i mówią, że Ty nie błądzisz”. Niech Ksiądz przekona Czytelników, że bunt przeciwko Bogu jest złym doradcą, że z cierpieniem nie należy walczyć, lecz je przyjąć, zaakceptować…
Hmm… Przekonać? A uwierzą? Czytałem kiedyś taką sentencję: jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, zaplanuj sobie życie! Spotykam wielu ludzi. I widzę, że ci, którzy z wiarą i w pokorze potrafią przyjąć plany Boże, są uśmiechnięci, spokojni, szczęśliwi…, bo pogodzeni z tym, co ich spotkało. Pozostali – wciąż walczą. Czy wygrają z Bogiem? Może warto przyjąć inną strategię: „Boże, Tyś tyle cierpiał, dlaczego ja cierpieć nie mogę?”.
Rozmawiała Katarzyna Szkarpetowska
ŹRÓDŁO : KMDM