Autor: Ksawery Knotz OFMCap
Chyba nie ma w Polsce człowieka, który nie słyszałby o uzdrawiaczach. Uważają się oni za przedstawicieli medycyny niekonwencjonalnej, co brzmi poważnie i pomaga skojarzyć uprawianą przez nich profesję ze światem nauki.Stają się grupą zajmującą ważne miejsce obok lekarzy i psychologów. Usytuowani w nurcie medycyny holistycznej, przejmują także rolę duchownych. Najbardziej znani gromadzą kilkutysięczne tłumy. Szybko powiększa się grono popularnych „kaszpirowskich”, a wraz z nim ich klientów, zauroczonych nieznaną mocą.
Skąd ta energia?
Niewiele osób udających się do uzdrawiaczy zadaje sobie pytanie: Skąd pochodzi ich energia? Wskazanie Boga jako jej źródła budzi najczęściej aprobatę: Tak, Bóg troszczy się o człowieka i z miłości obdarza ludzi tak wspaniałymi darami. Współczesny chrześcijanin musi jednak wiedzieć, że nie wszystkie uzdrowienia pochodzą od Boga czy z obszaru neutralnego, jakim jest medycyna oparta na empirycznym badaniu sił natury. Istnieje bowiem trzecia możliwość – uzdrowienia są dokonywane przez siły wrogie Bogu i chrześcijanom. Pismo Święte poucza o możliwości oddziaływania na człowieka duchowego świata bytów niewidzialnych, a więc konkretnych, osobowych istot, które przerastają nas inteligencją (por. Kol 1, 16). Do istot tych zalicza ono Boga, aniołów, szatana i demony. Oddziaływanie tego świata wymyka się możliwościom badawczym nauki. Uchwycić je może jedynie religia, która odsłania istnienie rzeczywistości duchowej.
Czy jest możliwe uzdrowienie szatańskie? Wydaje się to niewiarygodne. Wyjaśnienie można znaleźć w jednym krótkim zdaniu Pisma Świętego: „Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości” (2 Kor 11, 14). Tak więc ktoś może podawać się za wysłannika Boga i czynić pozorne dobro, na przykład uzdrawiać chorych. Ponieważ nie robi tego z miłości do człowieka, konsekwencje takiej pomocy obracają się przeciwko oszukanym pacjentom.
Prawdziwe i fałszywe charyzmaty
„Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego” (Mk 5, 29-30) – czym różni się opis uzdrowienia z Ewangelii od znanych nam doświadczeń z seansów bioenergoterapeutów? Zarówno chrześcijanie posiadający charyzmat uzdrawiania, jak i okultystyczni uzdrawiacze mogą podobnie opisać swoje reakcje fizyczne. Zgadzają się, że przez ich ciała przechodzi odczuwalna moc, której przepływ (często jakby strumienia ciepła) odczuwa także chory w swoim ciele. Jako wierzący zdajemy sobie sprawę, że człowiek może się kontaktować ze światem duchowym, który istnieje poza nim. Nie do końca może uświadamiamy sobie, że istoty duchowe mogą zamieszkiwać wnętrze człowieka. W ciele chrześcijan mieszka Duch Święty: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest” (1 Kor 6, 19). Do wnętrza człowieka może dostać się także zły duch. Gdy Bóg będzie posługiwał się oddanymi sobie ludźmi, aby pomóc innym we wzroście duchowym i dojściu do świętości, zły duch użyje swoich ludzi jako instrumentów zdolnych przeprowadzić akcję zniszczenia. Zależnie od tego, jaki duch mieszka w człowieku i przez niego działa, istnieją fałszywe i prawdziwe charyzmaty.
Prawdziwe charyzmaty to Boże dary służące do budowania Ciała Chrystusa, jakim jest Kościół. Każdy chrześcijanin otrzymuje jakiś charyzmat, przez który Bóg uświęca pozostałych członków wspólnoty. Fałszywe charyzmaty są zewnętrznie bardzo podobne do prawdziwych. Przynoszą jednak odwrotne skutki: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe, wybranych. Wy przeto uważajcie!” (Mk 13, 22-23).
Ryt nakładania rąk
Bóg chce nieść zbawienie światu poprzez ludzi. Stopniowo wciela nas w swoje Ciało – Kościół. W momencie nałożenia rąk biskupa podczas sakramentu bierzmowania otrzymujemy Ducha Świętego, który włącza nas w pełny obieg tego żywego organizmu. Konsekwencją tego jest obdarzenie nas – członków Ciała Chrystusa – różnorodnymi charyzmatami, także charyzmatem uzdrawiania. Mało kto o niego prosi, dlatego jest tak rzadko spotykany we współczesnych wspólnotach katolickich.
W formularzach rytów chrześcijańskich występuje nałożenie rąk – obecny często na kartach Pisma Świętego stary znak przekazania duchowego pełnomocnictwa, czyli jakiegoś rzeczywistego daru. Naprawdę nie jest obojętne, kto nałoży ręce na naszą głowę. Nieprzypadkowo ten ryt zachował się w obrzędach większości sakramentów, często zarezerwowanych dla kapłanów i biskupów. W posługach pozasakramentalnych pozwala się na taki rodzaj modlitwy tylko znanym i wypróbowanym chrześcijanom. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy z tego, jak bardzo ryzykujemy, zezwalając na ten gest nieznanym nam uzdrawiaczom. Człowiek, który dobrowolnie zgadza się na przekazanie sobie energii, dokonuje tym samym aktu wiary. W swoim sercu wyznaje, że ta duchowa siła niewiadomego pochodzenia uzdrowi jego ciało. W tym momencie otwiera swoje wnętrze na jej wpływ i przez to umożliwia oddziaływanie na siebie. Jak widzimy, nic w świecie duchowym nie dzieje się bez wolnej decyzji człowieka.
Zdolność do uzdrawiania nie zależy tylko od specjalnych właściwości niektórych ludzkich organizmów. W przypadku bioenergoterapeutów trzeba indywidualnie rozeznawać pochodzenie ich zdolności. Tam, gdzie uzyskanie takich możliwości jest poprzedzone kilkustopniowym procesem wtajemniczenia, zakończonym obrzędem duchowej inicjacji (np. szkoła Reiki) i przeprowadzone przez wystarczająco wysoko postawionego w hierarchii wtajemniczenia mistrza tej sztuki, mamy do czynienia z antychrześcijaństwem. W jaki świat duchowy wprowadza ta inicjacja, tak różna w treści od inicjacji katolickich sakramentów wtajemniczenia (chrzest, bierzmowanie, eucharystia) czy przyjęcia mocy Chrystusa w liturgii święceń kapłańskich?
Rozpoznawanie uzdrowienia chrześcijańskiego
Większość z nas nie ma doświadczenia w rozróżnianiu autentyczności charyzmatów. Oparcie swojego pozytywnego osądu na odczuciu odprężenia, pokoju czy ciepła jest całkowicie niewystarczające. Także pozytywny skutek seansu, czyli uzdrowienie, nie ujawnia pochodzenia wyzwolonej energii. Badanie jej źródła musi uwzględnić znacznie szerszy kontekst. Kilka zasad rozeznania duchowego na pewno ułatwi nam zrozumienie najważniejszych różnic.
1. Wiara uzdrowiciela
Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tm 2, 5). Chrześcijanin może oczekiwać uzdrowienia tylko od Niego. Jeśli dzieje się to za pośrednictwem ludzi, należy uważnie przyjrzeć się osobie uzdrowiciela. Dzieje Apostolskie mówią o spotkaniu z uzdrowicielami – apostołami Piotrem i Janem: „Nie mam srebra ani złota […] ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!” (Dz 3, 6). Apostołowie wiedzieli, że to nie oni mają moc uzdrawiania, jasno wskazywali, kto jest jego sprawcą. Moc pochodzi od Jezusa Chrystusa, a uzdrowienie jest manifestacją i ogłoszeniem Jego panowania. Posługujący zachowuje się jak człowiek modlitwy, a nie jak cudotwórca posiadający autonomiczną władzę. Czy słyszeliśmy kiedykolwiek z ust uzdrawiaczy modlitwę w imię Jezusa Chrystusa i ogłoszenie nam Dobrej Nowiny – Ewangelii?
Prawdziwe charyzmaty istnieją zawsze jako funkcja spotkania z Jezusem Chrystusem. Fałszywe charyzmaty działają w świeckiej atmosferze koncentrującej uwagę na władzy człowieka (znane nam: adin, dwa, tri…).
2. Uzdrowienie całego człowieka
Uzdrowienia dokonane przez Jezusa zawsze zapowiadają uzdrowienie jeszcze bardziej radykalne: zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Nie ma uzdrowienia ciała bez uzdrowienia duszy. Bogu zależy przede wszystkim na duszy: „Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła” (Mt 5, 30). Jezus, dotykając ciała, dotyka również naszego sumienia. Często bywa tak, że dopiero spowiedź, czyli pojednanie się z Bogiem, umożliwia skuteczną modlitwę o uzdrowienie ciała, albo też uzdrowienie rodzi decyzję zerwania z grzesznym życiem.
3. Suwerenność Boga
Nawet intensywne modlitwy nie przynoszą uzdrowienia wszystkich chorób. Bóg ciągle nam przypomina, że to On wybiera odpowiedni czas na uzdrowienie. Ostatecznie wszystkie ciała będą przemienione, a choroba i śmierć zostaną pokonane raz na zawsze. Święty Augustyn wprowadził zwyczaj czytania przed całym zgromadzeniem świadectw ludzi, którzy doświadczyli cudownych uzdrowień. Na jego polecenie zaczęto także czytać świadectwa tych, którzy nadaremnie o taką łaskę prosili. Mogli oni pójść do magów i je tam bez trudu uzyskać. Woleli jednak cierpieć, niż zdradzić Chrystusa. We wspólnocie byli znakiem heroicznej wiary. Pomimo że ci chrześcijanie nie otrzymali łaski uzdrowienia ciała, stali się duchowymi filarami swoich wspólnot, gdyż jak mówi św. Paweł: „Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9). Dzięki ich świadectwu wiele osób uwierzyło w sens męki i śmierci Jezusa Chrystusa i doświadczyło zmartwychwstania do nowego życia.
Darmo dawajcie
Uzdrawianie jest świetną okazją do zarabiania pieniędzy. Kolejka chorych nigdy się nie skończy. Szczególnie przy tej posłudze, tak wyraźnie wkraczającej w świat ducha, musi być radykalnie zachowana ewangeliczna zasada: „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mt 10, 8). Posługa charyzmatu uzdrawiania jest ukierunkowana na głoszenie Ewangelii. Wszelkie przejawy przesadnego dbania o swoje osobiste korzyści niweczą tę misję. U ludzi, którzy posługują fałszywym charyzmatem, uzdrawianie staje się z czasem zawodem przynoszącym coraz większe osobiste zyski. Pomijając kwestię sprytnych oszustów, trzeba wiedzieć, że istnieje wielu pełnych poświęcenia i bezinteresowności uzdrowicieli. Jednak nie zdają oni sobie sprawy, jaką energią dysponują. Podstawowym kryterium jest wiara uzdrawiaczy, a nie ich moralność. Nawet jeżeli działają z dobrą intencją, nie zmienia to faktu, że są narzędziem mocy okultystycznych. Dlatego ich altruizm nie może przesłonić bardziej fundamentalnych znaków rozeznania.
Tam, gdzie mają miejsce uzdrowienia dokonane przez Boga, panuje zawsze duch modlitwy, nawrócenia, przebaczenia, wzrasta wiara i wdzięczność Jezusowi Chrystusowi. Dla rozróżnienia duchów nie mniej ważne jest obserwowanie owoców. Biblijna zasada, że drzewo poznaje się po owocach (por. Mt 7, 16), ma w tym przypadku zastosowanie, a szczególnie jest istotna dla tych, którzy już korzystali z usług niechrześcijańskich uzdrawiaczy. Muszą zastanowić się, czy po seansach nie pojawiły się któreś z poniższych znaków.
Po owocach ich poznacie
Prawdziwy charyzmat bezpośrednio rodzi dobry owoc, uzdrowienie utrzymuje się także po długim czasie, a w sercu człowieka panuje pokój, wiara i zaufanie Jezusowi Chrystusowi. Ujawnia się także zmiana w dziedzinie moralności: można zaobserwować zdolność do pojednania i umiejętność przebaczenia, związaną z wyrzeczeniem się siebie i bezinteresowną miłością bliźniego.
Fałszywy charyzmat rodzi bezpośrednio dobry owoc, choroba mija, ale po pewnym czasie ujawniają się skutki ewidentnie złe:
– na terenie życia duchowego: zahamowanie wzrostu w wierze, jej wyjałowienie, uczucie przeszkody do ufnej i głębokiej modlitwy, utrata bliskiego kontaktu z Jezusem, niezdolność do rozważania Pisma Świętego. Często zauważa się wzrost nieufności do Kościoła, krytyczny stosunek do niego, a w niektórych przypadkach złość i agresję;
– na płaszczyźnie psychicznej pojawia się brak równowagi umysłowej, utrata wewnętrznego pokoju i radości życia, egocentryzm, izolacja od ludzi, myśli samobójcze;
– w sferze fizycznej zaobserwowano przypadki zachorowania na cięższe choroby, wymienia się stwardnienie rozsiane, zawał serca, nowotwory; najczęściej rozwija się choroba, którą zobaczył jasnowidzący terapeuta.
Terapeuci i ich pacjenci występują przeciwko pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną” (Wyj 20, 3) i wchodzą w sferę śmierci. Mamy tu do czynienia ze śmiertelną energią, gdyż śmierć zapuszcza swoje korzenie w duszy człowieka. Ludzie, którzy dostrzegają negatywne skutki duchowe, psychiczne czy fizyczne po skorzystaniu z usług uzdrawiaczy, powinni poszukać znających się na tym kapłanów. W niektórych przypadkach może być potrzebna pomoc egzorcysty, a w wielu innych sakrament pojednania albo specjalna modlitwa o uwolnienie od złych duchów. Konieczność takiego działania potwierdzają świadectwa byłych bioenergoterapeutów.
Zintensyfikowanie zadania powierzonego nam przez Jezusa Chrystusa: „Uzdrawiajcie chorych” (Mt 10, 8) szczególnie pilne staje się w sytuacji zagrożenia ruchem New Age, który jako jeden z priorytetów swojej strategii rozwoju postawił właśnie uzdrawianie. W ten sposób jego liderzy, nie ujawniając się do końca, stają się coraz bardziej popularni.
Nowy Katechizm Kościoła Katolickiego w całkowicie naturalny sposób mówi o możliwości uzdrowienia. Swoim ujęciem tego tematu sprzeciwia się udzielaniu sakramentu namaszczenia chorych tylko w obliczu śmierci, idąc w tej mierze za wskazaniem Apostoła: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim, namaścili go olejem w imię Pana” (Jk 5, 14). Katolicy świeccy, którzy pełnią posługę charyzmatu uzdrawiania, są stosunkowo nieliczni. Największa odnowa tego charyzmatu ma miejsce we wspólnotach charyzmatycznych.
W sakramentach działa tylko Jezus Chrystus – przyjmując je, nie jesteśmy zagrożeni przekazaniem złego ducha. Aby uniknąć sprytnie zastawionych pułapek, najlepiej przyjąć zasadę: zamiast szukać uzdrawiaczy, lepiej częściej prosić o sakrament uzdrawiania zwany najczęściej sakramentem chorych. Jak wytłumaczyć fakt, że ci, którzy licznie odwiedzają uzdrawiaczy, tak rzadko proszą o modlitwę kapłana? A przecież większość z nich chce nosić zaszczytne miano chrześcijanina.