Maria: Światowe Dni Młodzieży są dziś powszechnie znaną wszystkim inicjatywą. Kiedy nastąpiło Twoje pierwsze zetknięcie ze Światowymi Dniami Młodzieży? Jak się do tego przygotowałaś? Jaki bagaż doświadczeń ze sobą przywiozłaś? I w końcu… na ilu spotkaniach byłaś do tej pory?
Monika Sadowska: To był późny lipiec 1991 r., środek studenckich wakacji. Zdecydowaliśmy się – za namową jednego z księży – wsiąść w autobus i pojechać na spotkanie z Janem Pawłem II. Nie wiedziałam wtedy do końca, ze to są właśnie Światowe Dni Młodzieży. Częstochowa i Jasna Góra tętniły rzeszą pielgrzymów. Najbardziej zaskakujące stały się różnojęzyczne rzesze młodych przechadzające się tu i tam w oczekiwaniu na Jana Pawła II. Stałam w tłumie młodych ludzi pozwalając opanować się atmosferze prostej radości. Wtedy po raz pierwszy spotkałam się z ideą Światowych Dni Młodzieży. Były wtedy dość młode – miały zaledwie 6 lat i nikt z nas nie wiedział czym tak naprawdę są. Jednak nie przeszkodziło mi to zaczerpnąć z tego spotkania niezwykłej mocy. Nie jestem w stanie jednym słowem oddać tamtej atmosfery. Nocy spędzonej wówczas na Jasnej Górze nigdy nie zapomnę. Rozmowy, modlitwa, śpiewy, spacery – to wszystko pokazało mi siłę młodego Kościoła. Do dziś myślę o tym, że tamto spotkanie było dla mnie doświadczeniem jedynego w swoim rodzaju wieczernika dziejów. Rozumieliśmy się z innymi młodymi. Reagowaliśmy tak samo i w tych samych miejscach na papieskie słowa. Śpiewaliśmy w kilku językach te same pieśni. Patrząc wówczas – u stóp Jasnej Góry – na rzesze młodych takich jak ja – myślałam o tym, że tak naprawdę jesteśmy tacy sami. Dzielimy te same pragnienia i marzenia. Borykamy się z podobnymi problemami. Pamiętam, że myślałam wtedy, że świat w swojej różnorodności potrafi – dzięki dobrym rękom Boga – tętnić tym samym życiem, że wszędzie na świecie żyją ludzie, którzy wyznają i dają świadectwo wiary Chrystusowi. To było też pierwsze i bardzo mocne doświadczenie Kościoła w wymiarze międzynarodowym. To jedno z fundamentalnych doświadczeń – widzieć wokół siebie innych młodych wyznających tę samą wiarę, żyjących tym samym światem wartości, ożywianych tym samym Duchem. Od tamtej pory dane mi było na pięciu międzynarodowych spotkaniach, no i oczywiście wybieram się do Madrytu.
Maria: Jak udział w Światowych Dniach Młodzieży przekształcił się u Ciebie z samego uczestnictwa, do aktywnego współtworzenia tych spotkań?
Monika Sadowska: Pomiędzy rokiem 1991 – czyli VI Światowymi Dniami Młodzieży na Jasnej Górze, a rokiem 1997 wiele się zmieniło. Studiowałam, byłam zaangażowana w Duszpasterstwo Akademickie w Siedlcach, gdzie spotkałam ówczesnego duszpasterza – ks. Henryka Tomasika. Do dziś pamiętam rozmowy o Chrystusie, o wierze, o świecie, o wartościach, o tym kim jest człowiek, o tym gdzie idziemy… Pamiętam też wykłady z Katolickiej Nauki Społecznej, które zainspirowały mnie na tyle, że kiedy tylko pojawiła się taka możliwość na mojej uczelni, przeniosłam się na inne seminarium i postanowiłam napisać o tym pracę magisterską. W międzyczasie zaczęłam studiować drugi kierunek, dzięki czemu studenckie życie wydłużyło mi się o dwa lata. Właśnie dzięki temu udało mi się poznać kolejnego duszpasterza – był nim ks. Grzegorz Suchodolski. To właśnie ks. Grzegorz – za namową już ks. bpa Henryka Tomasika – skupił wokół siebie grono studentów, którzy bez wahania zaangażowali się w dzieło Światowych Dni Młodzieży. To był rok 1997. Wspólnie rozpoczęliśmy przygodę wiary i przecieraliśmy w Polsce szlaki dla Światowych Dni Młodzieży.
Maria: Światowe Dni Młodzieży na zawsze będę związane z błogosławionym Janem Pawłem II. Czy uważasz, że jego postać i świadectwo życia oraz posługi realnie wpłynęło na ówczesne pokolenie młodych ludzi? Czy jest on dla młodych ludzi tylko postacią, z którą wiążą dziś miłe wspomnienia i niewiele znaczące sentymenty? A może rzeczywiście, jego przesłanie na trwałe zakorzeniło się w sercach młodych ludzi?
Monika Sadowska: Tu mogę mówić tylko za siebie, bo wiem, co osoba Jana Pawła II uczyniła w moim życiu. Zdumiewające jest to, że po wielokroć zarzucano pielgrzymującemu po świecie Janowi Pawłowi II, że staje się gwiazdą stawiającą siebie w centrum. Że te spotkania to tylko masa krzyczącej młodzieży, która przyjechała się zabawić. Niewielu rozumiało, że tak naprawdę nie potrzebowaliśmy celebryty, gwiazdy i super-idola, bo to wszystko mamy w „tym” świecie. Potrzebowaliśmy autorytetu i duchowego ojca, który swoim życiem będzie nam opowiadał o Chrystusie i nigdy nas nie zawiedzie. Jan Paweł II mówił nam o tym jak „ustawiać” swoje życie, pokazywał co jest najważniejsze, uczył odkrywać Boże horyzonty i zdobywać cele. Mówił, że warto podjąć wysiłek i mierzyć wyżej – bo celem jest niebo, a droga ku niemu nie jest usłana różami. Mówił, że nie jesteśmy sami, że jest z nami Chrystus. Katechezy, homilie i żarty… We wszystkim uczył nas odnajdywać Chrystusa i prosił żeby Mu ufać. Uczył nas rozmawiać z Nim, pokazywał jak wygląda przebywanie z Bogiem i co jest najważniejsze w relacji Bóg – człowiek. Pokazywał kim jest i prowadził nas do Niego. Rozumieliśmy to. W tym nigdy nas nie zawiódł: jako kapłan, Papież i duchowy ojciec pokolenia szumnie nazwanego potem „Pokoleniem JP2”. Byliśmy z nim, gdy w pełni sił żartował z nami podczas spotkań jak i wówczas, gdy opuszczały go siły i trzeba było się nieźle skupić, żeby zrozumieć wypowiadane słowa. Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy formował nas, nasz świat wartości i ukazywał sposób myślenia. Ciągle był dla nas przewodnikiem i duchowym ojcem, który kocha swoich młodych. Właśnie wtedy, gdy jego słabość wołała do nas przejmującym głosem – tym bardziej stawał się świadkiem życia prowadzonego przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie.
Dane mi było wielokrotnie być nieopodal Jana Pawła II, pracować dzięki niemu dla Kościoła, uczyć się od niego Bożej wizji świata, czytać encykliki, listy, adhortacje. Śmiało mogę powiedzieć, że pozostanie w moim sercu jako ten, który pokazał mi świadectwem swojego życia drogę ku Bogu.
Maria: Na Światowych Dniach Młodzieży spotykają się ludzie z całego świata, różnych krajów i nacji… Czy utrzymujesz jakikolwiek kontakt z poznanymi tam osobami? Czy uczestnicy Światowych Dni Młodzieży są otwarci na znajomość ze swoimi rówieśnikami z innych krajów?
Monika Sadowska: Oczywiście! W dobie Internetu, telefonów komórkowych i większej możliwości podróżowania te rzeczy są bliższe niż kiedyś. Grupa liturgiczna posługująca w Australii do dziś ma swoją przestrzeń na facebooku, znam małżeństwa, które swoje istnienie zawdzięczają właśnie Światowym Dniom Młodzieży. Nie tak dawno Polskę odwiedziła Australijka, która mogła tu przyjechać dzięki przyjaźniom ze Światowymi Dniami Młodzieży. To piękne bogactwo tych spotkań – poznajemy się i przestajemy być anonimowi, a na każdym kontynencie znajdzie się ktoś, kto przyjmie cię do siebie z otwartymi ramionami.
Maria Napisałaś książkę, która opowiada właśnie o Światowych Dniach Młodzieży. Co chciałaś podkreślić, na co kładłaś szczególny nacisk w swojej pracy?
Monika Sadowska: Książka powstała dla młodych, którzy o Światowych Dniach Młodzieży nic nie wiedzą, jak i dla duszpasterzy – jako swoista propozycja duszpasterska do zrealizowania. Światowe Dni Młodzieży jakimś niezwykłym Bożym zrządzeniem znalazły się w swoim czasie w centrum mojego życia. One mnie na swój sposób ukształtowały i pokazały co jest w życiu ważne. Bardzo chciałabym, aby ta książka stała się także zaproszeniem do odkrycia niesamowitej przygody wiary. Myślę również, że ta przygoda jest do odkrycia na każdym etapie życia – zarówno dla duszpasterza jak i młodzieży.
Maria: Co powiesz tym, którzy jadą po raz pierwszy i mają wiele obaw, czy warto jechać aż do Madrytu, aby odkrywać tam Miłość Boga i żywotność Kościoła?
Monika Sadowska: Po prostu – przestań się lękać. Znajdziesz tam przyjaciół, odpowiedzi na pytania, przeżyjesz wyjątkowy czas. Światowe Dni Młodzieży mają głęboki sens. Dzięki nim w jednym miejscu spotykają się ludzie z różnych stron świata, aby się zjednoczyć, dać świadectwo i modlić się. Nieważne stają się poniesione koszty i trud. To wszystko odbywa się w imię Boże. Paryskie tłumy, dialog na Tor Vergata czy cisza na Marienfeld podczas wystawienia Boga w Najświętszym Sakramencie – to wszystko zapisuje się w sercach jak w książce, po to, by spotykać i uczyć się Boga, czerpać z tego doświadczenia i dawać świadectwo Jego obecności w świecie. Poza tym – Światowe Dni Młodzieży to przygoda. A który młody nie chciałby jej doświadczyć?
Maria: Bóg zapłać za rozmowę.
UWAGA!
KAŻDY NASZ CZYTELNIK MOŻE WYGRAĆ KSIĄŻKĘ: „CHODŹCIE, A ZOBACZYCIE” – autorstwa Moniki Sadowskiej!
Wystarczy przesłać na adres: konkurs-specjalny@e-sancti.net – odpowiedzi na 3 poniższe pytania wraz z danymi kontaktowymi!
1. W którym roku i w jakim mieście odbyły się Pierwsze Światowe Dni Młodzieży?
a) w Częstochowie, w 1991r.
b) w Rzymie, w 1985r.
c) w Madrycie, w 1979r.
2. Który papież zainicjował międzynarodowe spotykania z młodzieżą w formie Światowych Dni Młodzieży?
a) Paweł VI
b) Jan XXIII
c) Jan Paweł II
3. W jakich dniach w tym roku odbywać się będą w Madrycie – XII ŚDM?
a) 15-21 sierpnia
b) 15-29 września
c) 18-30 października