Autor: br. Juliusz Pyrek OFM Cap
W lutym 2013 roku minęło 55 lat jak papież Pius XII brewe apostolskim Clarius explendescit z 14 lutego 1958 roku ogłosił św. Klarę z Asyżu (1194 – 1253) patronką uniwersalną telewizji, czyli nie dla jej części, ale całej telewizji w świecie. Wielu jednak nic o tym nie wie, ani nie zdaje sobie sprawy z wagi takiej decyzji, czy jej konsekwencji. We wspomnianym brewe apostolskim Papież, po stwierdzeniu, że Kościół ceni sobie osiągnięcia ludzkiego rozumu i zdobycze cywilizacji i techniki, a wśród nich telewizję. Jednak każda techniczna możliwość niesie ze sobą różne niebezpieczeństwa. Telewizja “może przynieść wielkie korzyści, ale niestety również wielkie zagrożenia”. Wielkie korzyści szczególnie dlatego, że może służyć dobru i szlachetnym celom, łączeniu ludzi na odległość, szerzeniu prawdy i misji ewangelizacji, ale także ma wielką siłę trzymania ludzi w domach oraz wielką siłę szerzenia wszelkich niebezpiecznych idei i obrazów. Dzięki telewizji „widzowie mając dostępne dla oczu i uszu odległe zdarzenia w tym momencie, w którym się one dokonują — oglądają je i cieszą się, że biorą w nich udział, jakby tam byli obecni”. Dla umocnienia dobrych stron wynalazku i oczyszczenia go ze złych tendencji ustanowił Papież niebieską patronką telewizji św. Klarę z Asyżu.
Jak to się stało?
A stało się to tak: 20 grudnia 1953 roku ówczesny burmistrz miasta Asyżu Arnaldo Fortini (autor ważnego życiorysu świętego Franciszka) w imieniu Międzynarodowego Stowarzyszenia Studiów Franciszkańskich przedstawił biskupowi miasta Asyżu ks. Józefowi Placido Nicolini następującą propozycję: „pomyślmy o tej aktywności, tak intensywnej i popularnej, czy nie powinna mieć swojej świętej Opiekunki i pokornie przedstawiamy propozycję, aby patronką radia i telewizji została wybrana święta Klara z Asyżu”. W tym czasie, czyli w grudniu 1953 roku powstaje w Europie sieć telewizyjna Eurowizja. Biskup, który już w 1939 roku przyczyniał się do ogłoszenia świętego Franciszka Patronem Italii, przedstawił propozycje Stolicy Apostolskiej. 29 stycznia 1955 roku w zakładach Marelli, które prowadziły produkcję odbiorników radiowych i telewizyjnych, właśnie ten oddział został nazwany imieniem św. Klary z Asyżu. Choć firma znana jest bardziej z szybkich samochodów, a znajdowała się na przedmieściach Mediolanu, czyli w Sesto s. Giovanni, to oddanie tego jednego z oddziałów poświęconych produkcji telewizyjnej św. Klarze dokonało się w obecności biskupa Mediolanu arcybiskupa Montiniego, późniejszego papieża Pawła VI. W jesieni 1957, czyli w czasie gdy Francuzi wprowadzają system barwnej transmisji telewizyjnej SECAM, ta sama święta została wybrana na Patronkę telewizji hiszpańskiej. Prośba asyska została oficjalnie przyjęta przez papieża Piusa XII, który w swoim brewe z 14 lutego 1958 napisał: „A zatem. My za radą Świętej Kongregacji Obrzędów, po dojrzałej rozwadze, na mocy pełni władzy apostolskiej, powagą niniejszego listu, na wieczną rzeczy pamiątkę, ustanawiamy i ogłaszamy św. Klarę, Dziewicę z Asyżu, niebiańską przed Bogiem Patronką Telewizji, ze wszystkimi przywilejami liturgicznymi i należnymi honorami, które takim patronom przysługują.”
Bezpośrednim motywem uzasadniającym ten wybór było jedno zdarzenie w jej życiu, które przekazują trzy teksty. Chodzi o znane wydarzenia w czasie nocy Bożego Narodzenia 1252 roku, a więc na rok przed jej śmiercią.
Tutaj mam pokusę wyrażenia pewnego zdziwienia: jedno wydarzenie w życiu, a przynosi takie konsekwencje?! Może czasami nie zdajemy sobie sprawy z wagi małych wydarzeń, które jak ziarno w czasie historii rosną, aby stać się potem inspiracją dla pokoleń. Jedno małe zdarzenie, ale w wyjątkowych okolicznościach, a jednocześnie wiele zdarzeń podobnych zda się większych, które jednak stają się banalne bądź przez technikę, bądź ludzką rutynę.
Opowiadają o tym wyjątkowym zdarzeniu teksty z jednej strony znane dla każdego Włocha kończącego szkołę podstawową, gdzie czyta się Kwiatki, jako świadectwo początku języka włoskiego. Z drugiej nieco mniej znane są przekazy innych średniowiecznych tekstów hagiograficznych, jak Legenda Sanctae Clarae Virginis Tomasza z Celano, czy świadectwo siostry Filippy z Sassorosso d’Assisi zawarte w zeznaniach procesu kanonizacyjnego z listopada 1253 roku, czyli w roku śmierci św. Klary (zmarła 11 sierpnia 1253). Najbliższe zdarzeniu jest przekaz siostry Filippy umieszczony w tzw. Procesie kanonizacyjnym, potem tekst z Legendy, a najbardziej oddalony od zdarzenie jest tekst Kwiatków.
Proces kanonizacyjny (1253)
Oto zeznania siostry Filippy, bliskiej towarzyszki świętej Klary:
Del mirabile audito de sancta Chiara. 30. Narrava anchora la predicta madonna Chiara, come ne la nocte de la Natività del Signore proximamente passata, non potendo epsa per la grave infermità levarse del lecto per intrare nella capella, le Sore andaro tucte al Matutino al modo usato, lassando lei sola. Allora epsa madonna suspirando disse: „O Signore Dio, eccho che so lassata sola ad te in questo loco”. Allora subitamente incomiciò ad udire li organi et responsorii et tucto lo offitio delli Frati della chiesia de Sancto Francesco, como si fusse stata lì presente. |
O cudownym słyszeniu świętej Klary 30. Wspomniana pani Klara opowiadała jeszcze, jak w noc ostatniego w jej życiu Narodzenia Pańskiego, z powodu ciężkiej choroby nie mogła podnieść się z łóżka, żeby pójść do kaplicy, wszystkie zaś siostry poszły jak zwykle na Jutrznię, ją zostawiwszy samą. Wtedy pani Klara rzekła z westchnieniem: „O Panie Boże, oto dla Ciebie zostałam sama zostawiona w tym miejscu”. Wtem nagle usłyszała organy i responsoria i całe oficjum braci w kościele świętego Franciszka, tak jakby była tam obecna. |
Mamy więc tekst, który przedstawia to, co usłyszała s. Filippa. Siostra nazywa Klarę madonna, czyli pani, dama, a etymologicznie „moja pani”, albo „moja kobieta, moja niewiasta”. Powstaje to słowo w kontekście etosu rycerskiego, a stało się tak powszechne i godne użycia, że wychodzi również z ust kobiety, siostry tej samej wspólnoty. Każdy rycerz broni honoru swojej pani, a większej jeszcze godności nabiera wspomniane słowo również poprzez odniesienie do Maryi, Matki Pana, która jest Madonną w wyjątkowym, teologicznym znaczeniu. W dzisiejszych czasach mających swoje estradowe madonny, które chcą erotyzować, a często profanować, albo spospolitować wszystko co święte i wzniosłe, wydaje się bardzo ważne zdać sobie sprawę, że słowo madonna Chiara wskazuje na pewien poziom i bogactwo relacji afektywnych w klasztorze i wspólnocie klarysek.
W tłumaczeniu polskim słowo Matutino zostało oddane przez Jutrznię, tyle, że w znaczeniu przed soborowym, dzisiaj powiedzielibyśmy, że poszły na Godzinę czytań. Chodzi o godzinę liturgiczną, którą Kościół polecał odmawiać w nocy. O Klarze w następnym numerze 31 siostra Filippa zezna: „A tak kochała ten zakon, że nigdy nie chciała opuścić nawet jednego drobiazgu z obserwancji tego zakonu, nawet kiedy była chora”. Tutaj jednak dzieje się wyjątkowa scena, bowiem Klara nie może wstać z powodu choroby i pójść na modlitwę nocną, a do tego w tak ważnym czasie Bożego Narodzenia. Podnieść się z łóżka i wejść do kaplicy na modlitwę, to codzienne zmaganie o obserwancję zakonną.
Obserwancja pochodzi od słowa łacińskiego observantia –ae, co zwykle tłumaczy się jako przestrzeganie reguły zakonnej, ale oznacza również „szacunek, poszanowanie, poważanie, cześć (summa observantia – z największym oddaniem czci)”, również „uwaga, ścisłe przestrzeganie prawa, pilność, staranność, przestrzeganie świąt”. Stąd mówi się o observantia legum, czyli o poszanowaniu prawa, observantia quadragesimalis, czyli zachowanie przepisów postnych, observantia religionis, co oznacza po prostu życie zakonne, observantia sanitatum, oznacza polskie znachorstwo, a observantia vana, zabobon, gusła.
We wspomnianym tekście mamy też motywację nocnego wstawania na modlitwę, a tym samym zachowania obserwancji, którą jest miłość Zakonu. Nie opuszczać minima cosa, czyli najmniejszej rzeczy z obserwancji, to przejaw miłości do Zakonu, czyli społeczności, która prowadzi za-kon-iec życia doczesnego. Miłość sprawia, że obserwancja nawet najmniejszej rzeczy, nie jest jakimś ciężarem, gorsetem, za dużą zbroją etc., ale również ta sama miłość do Zakonu chroni przed skrupulanctwem i drobiazgowością, a także „połykaniem wielbłąda, a przecedzaniem komara” (por. Mt 23,23) w zachowywaniu przepisów.
Siostry mają ten zwyczaj i wszystkie poszły zostawiając ją samą. Poszły do kaplicy w swoim domu, aby celebrować Boże Narodzenie.
Klara doświadcza samotności, która związana jest z byciem poza obserwancją, choć nie poza miłością. Gdyby mogła się podnieść z łóżka byłaby z siostrami, a samotność serca doznałaby pociechy płynącej ze śpiewania psalmów poprzez, które rozważałaby wspólnie z siostrami tajemnicę Wcielenia. Samotność o której mówi Marta w Ewangelii: „Panie czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu. Powiedz jej, żeby mi pomogła” (Łk 10,40), nie jest tą samą samotnością, którą przeżywa Klara. Już to pozwala nam poznać, że samotność niejedno ma imię, a życie na zewnątrz mniej radzi sobie z samotnością, niż dobrze przeżywana klauzura. Chora nie mogąca się podnieść z łóżka przeżywa nie to, że choruje, ale to, że zostaje sama, a jednocześnie zwraca się do obecnego Boga.
Wspomniane w tekście westchnienie jest oddechem miłości zachowującej obserwancję. Westchnienie, któremu towarzyszy słowo, a które wyrywa się Klarze w przeżywanych chwilach bycia bez sióstr, świadczy o tej miłości, o wewnętrznej swobodzie, a jednocześnie przypomina o modlitwie aktów strzelistych. „O Panie Boże, oto dla Ciebie zostałam sama zostawiona w tym miejscu”.
Samotność Klary jest „dla Pana Boga / Signore Dio”, a więc nie jest sama w sensie duchowym, dlatego do Niego się zwraca. Jednak może w kontekście zachowywania obserwancji tekst podkreśla, że ona zostaje dla Niego, ponieważ taka jest Jego wola, dająca się odczytać poprzez okoliczności choroby. Bóg niejako odpowiada na jej pragnienie bycia dla Niego. W tej narracji podkreślony jest słuch, ale również miejsce. Słyszała organy, responsoria, odpowiedzi braci, oraz całe oficjum, czyli właśnie ówczesną Godzinę czytań i to nie z kaplicy własnego domu, ale z oddalonego od ich klasztoru Sacro Convento. Zostawiona w tym miejscu sama została przez słuch przeniesiona do kościoła braci. Jakby była tam obecna, a jednocześnie jej samotność została wypełniona liturgią braci. Zjawisko dla nas wcale nie cudowne, skoro na co dzień używamy radia.
W kontekście tego tekstu możemy powiedzieć, że doświadczenie patronki Telewizji jest bardziej radiowe, choć w jego świetle można znaleźć również misję tego wynalazku. Telewizja i radio mogą przecież pomagać człowiekowi przezwyciężać samotność nie niszcząc, a wzmacniając relację do Boga, człowiekowi choremu, albo ograniczonemu fizycznie ciałem, który nie mógłby uczestniczyć w życiu, w wydarzeniach, a dzięki pracy ludzi i istnieniu telewizji i radia, może uczestniczyć „jakby był tam obecny”. Teksty mówią o liturgii Kościoła, a one są czynnością Chrystusa i Kościoła, jednak wskazując na liturgię trzeba zobaczyć, że wszystkie wydarzenia realne są dziełem Boga. Opowiadać o nich zgodnie z prawdą, znaczy dawać ludziom sens. Owa służba prawdy i sensu, to zadanie radia i telewizji.
Telewizja ma pewną siłę trzymającą ludzi w domu, a Klara jest od tego specjalistką, żyje za klauzurą. Klauzura jest zamknięciem się dla Pana, dla Boga, a jednocześnie ma chronić przed agresorem i nieprzyjacielem. Może pewna klauzura jest potrzebna również telewizji i radiu, aby było coraz mniej programów bez sensownych, ogłupiających, przekraczających granice dobrego smaku, a czas został wykorzystany na promocję tego co zaspokoi prawdziwie ludzką samotność. Uczestniczący w pracy przy codziennych transmisjach radiowo telewizyjnych, może wziąć pod uwagę z jednej strony samotność człowieka, a z drugiej jego przeznaczenie do życia wiecznego, aby rozwijać w nim rozumność i relację do Boga. To pozwoli też mieć własne zdanie, swój styl tworzenia, który nie podlega naciskom innych czynników poza merytorycznych.
Legenda sanctae Clarae Virginis (1255)
Następny tekst, który przekazuje nam owo zdarzenie, to Legenda Sanctae Clarae Virginis, w numerze 29 czytamy:
De quadam consolatione vere mirabili quam ei Dominus in infirmitate largitus est. |
Cudowne pocieszenie, jakiego Pan udzielił jej w chorobie |
29 Sicut autem in infirmitate, Christi sui memoria memor erat, sic et Christus eam in suis languoribus visitabat. In illa nativitatis hora, quando parvulo nato mundus cum angelis iubilat, omnes dominae ad Matutinum in oratorium pergunt, et matrem infirmitatibus pressam, solam relinquunt. Cumque de parvulo Iesu cogitare coepisset, et multum doleret quod suis laudibus interesse non posset, suspirans ait: Domine Deus, ecce sola relicta sum tibi in loco isto. Ecce repente mirabilis ille concentus, qui in ecclesia sancti Francisci fiebat, suis coepit auribus intonare. Audiebat iubilum fratruum psallentium, harmonias cantantium attendebat, ipsum etiam percipiebat sonitum organorum. Nullatenus tanta erat loci propinquitas, ut haec attingere potuisset humanitus, nisi vel illa solemnitas ad eam fuisset ampliata divinitus, vel eius supra humanum modum vigoratus auditus. Verum quod totum hoc excellit oraculum, ipsum digna fuit Domini praesepe videre. Mane ad eam venientibus filiabus, dixit beata Clara: Benedictus Dominus Iesus Christus, qui me, vobis relinquentibus, non reliquit. Audivi revera per gratiam Christi tota illa solemnia, quae in ecclesia sancti Francisci hac nocte celebrata sunt. |
29. Tak, jak ona w swojej chorobie stale pamiętała o swoim Chrystusie, tak też Chrystus nawiedzał ją w jej niemocy. O tej godzinie Bożego Narodzenia, kiedy świat razem z aniołami cieszy się z narodzonego Dziecięcia, wszystkie [Ubogie] Panie udały się na Matutinum do kaplicy, a chorą matkę zostawiły samą. Gdy zaczęła myśleć o maleńkim Jezusie i bardzo bolała, że nie mogła brać udziału w chwalbach ku Jego czci, wzdychając rzekła: „Panie Boże, oto zostałam tu sama ze względu na Ciebie!” Nagle, w jej uszach zabrzmiał ów przedziwny śpiew, jaki odprawiano w kościele świętego Franciszka. Słyszała braci radośnie śpiewających psalmy, uważała na melodię kantorów, wreszcie słyszała granie instrumentów. Miejsce nie było położone blisko, by na sposób ludzki można było to wszystko słyszeć. Wobec tego albo to nabożeństwo zostało boską mocą rozgłośnione tak, że docierało aż do niej, albo jej słuch został wzmocniony ponad ludzką miarę. Wszakże, doznała jeszcze większego cudu, gdyż zobaczyła żłóbek Pański. Kiedy rano córki przyszły do niej, święta Klara rzekła: „Niech będzie błogosławiony Pan Jezus Chrystus, który nie opuścił mnie, kiedy wyście mnie zostawiły samą. Za łaską Chrystusa słyszałam dosłownie całe nabożeństwo, jakie było odprawiane tej nocy w kościele świętego Franciszka.” |
Tekst Tomasza z Celano poświęcony zdarzeniu inicjującemu jej niebieską opiekę nad telewizją dookreśla ową relację z Bogiem świętej Klary. A jako pierwszą rzecz, którą podaje jest pamięć i nawiedzenie (memoria et visitatio). Pamięć Klary o Chrystusie nie tylko w czasie choroby, a stale, choć trudno w jej życiu znaleźć czas kiedy nie chorowała. Pamięć (memoria, ae) jest wzmocniona czasownikiem memoror, który wskazuje na ważną rolę pamięci Klary, także dlatego, że jak ona pamiętała o Chrystusie tak On ją nawiedzał. Memoror znaczy więc przypomnieć sobie, przypominać w kontekście opowiadania, a także modlić się. Ze strony Chrystusa następuje czasownikowe visito-1, co znaczy odwiedzać, ale również oglądać, patrzeć, wizytować, wyświadczać łaskę, wspierać, a także karać. Visito zawiera więc znaczenia telewizyjne jak oglądać i patrzeć, a także wizytować, czyli stawać się obecnym. Ekran jest miejscem spotkania, łaski i wspierania drugiego. Jeśli więc telewizja może być miejscem spotkania pamięci i nawiedzenia, to wiąże się to także z klariańskim patronatem właściwym dla jej przeżywania choroby i niemocy.
Wszystko zaczyna się „w godzinie Bożego Narodzenia”, która rozwija horyzont całościowego spojrzenia na świat widzialny i niewidzialny, bowiem jest to godzina, w której świat cieszy się z aniołami z narodzin Dziecięcia, a ów horyzont styka się z małą sceną klasztorku klarysek. Panie Klaryski idą do oratorium, czyli miejsca modlitwy, a na scenie zostaje osamotniona Klara, tym razem nazywana matką. Podobnie dzieje się z transmisjami, zawsze jest jakaś godzina, a dzisiaj wymaga to uwzględnienie stref czasowych jak choćby przy globalnej transmisji telewizyjnej z Olimpiady w Tokio w 1964 roku.
Świat widzialny i niewidzialny cieszy się z narodzin Dziecięcia. Użyto tu czasownika iubilo – 1 co znaczy „cieszyć się, radować się, wydawać okrzyki radości, radośnie śpiewać, wielbić, sławić”. Tajemnica wcielenia, Słowo stało się ciałem, jest stałym i ważnym punktem odniesienia dla rozumienia człowieczeństwa i ludzkiej natury, a jednocześnie źródłem wyjątkowej radości. Choć Klara nazwana jest matką, to siostry autor Legenda nazywa omnes dominae, czyli wszystkie panie. Ale słowo to ma swój kontekst i koloryt semantyczny, który poznajemy, gdy zdamy sobie sprawę, że słowo domina –ae oznacza przede wszystkim właścicielkę i dziedziczkę, dopiero na drugim miejscu panią, dalej gospodynię (d. cauponae s. tabernae – żona szynkarza), władczynię, był to tytuł cesarzowej, a w politeizmie nazywano tak boginie, mógł również oznaczać małżonkę, wdowę i zakonnicę. Tak właśnie Franciszek mówił o św. Klarze, Pani Klara. Misją telewizji jest też podtrzymywanie pamięci o naszym dziedzictwie patrzenia na rzeczywistość przez tajemnicę Wcielenia, o potrzebie pełnego radości wiary władania własnością według ducha ubóstwa i posłuszeństwa utrwalającego wolność dzieci Bożych.
Czasownik określający udanie się zakonnic do oratorium to pergo – perrexi – perrectum – 3, który oznacza „kontynuować, prowadzić dalej, dalej działać”, czyli sugeruje, że Matutinum jest częścią liturgii, która trwa, a one ją kontynuują; ponadto oznacza „dalej dążyć”, „trwać przy czymś, udać się w drogę, wystarczać”, akcentują te terminy trwałość służby Bożej w klasztorze damianitek.
Gdy Klara została sama zaczęła myśleć o mały Jezusie. Myśleć tłumaczy łacińskie cogito – 1, ale już w pierwszym znaczeniu sens się rozszerza, bo znaczy „myśleć o czymś, troszczyć się o coś”. Kiedy więc Klara myśli o Dziecięciu to z troską właściwą kobiecie wierzącej. Cogito, może oznaczać też „wyobrazić sobie, sądzić”, a również „pamiętać, rozważać, zastanawiać się, zamierzać, planować”, a także tęsknotę jak w idiomie cogito solitudinem – tęsknić do samotności. Niezależnie od tego, czy myślała, wyobrażała sobie, tęskniła, czy rozważała, jej serce napełniła boleść z powodu niemożności uczestnictwa w chwalbach (laudibus) ku Jego czci. Podobnie jak w zeznaniu z Procesu słowo i westchnienie stają się początkiem zdarzenia: „Panie Boże, oto sama zostałam tobie w tym miejscu”. Brzmi to jakby Klara proponowała Bogu: co teraz zrobimy, jesteśmy sami, mamy ten czas dla siebie. Mimo iż jest poza obserwancją, to nie jest poza miłością, a miłość napełniła ją bólem i samotnością, bo nie może sprawić radości swemu Oblubieńcowi, choć zdaje się również nadzieją na to, że czas ten przeżyje w jedności z Bogiem.
Centralnym słowem określającym co słyszała Klara jest concentus –us, co oznacza połączenie, zestrojenie, wspólne śpiewanie lub granie, koncert, zgoda, harmonia. Ów concentus jest mirabilis –e co określa go w środowisku semantycznych znaczeń jako „dziwny, osobliwy, nadzwyczajny, niezwykły, podziwiania godny”, ale również „pomocny, skuteczny”. Słyszała ową jubilację Dziecięcia w braterskim śpiewaniu psalmów, a zwróciła uwagę na harmonię śpiewających. Trzeba pamiętać, że harmonia zwykle dotyczy śpiewu wielogłosowego, a w tamtym czasie śpiewano unisono. Do dzisiaj tak śpiewa się psalmy, aby wielość głosów, nie rozpraszała umysłu od sensu słowa, które się śpiewa. Gdy więc użyte jest słowo harmonia –ae, to nie musi być to termin muzyczny w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, a choć pierwsze znaczenia jak „współbrzmienie, zgodność, harmonia” mogą to sugerować, to jednak bardziej chodzi o słowo psalmu i jego chrystocentryczne rozumienie niż sam dźwięk melodii. Jeśli przyjmiemy, że Klara słuchała, a jeśli widziała to przez ucho, choć trzeba też powiedzieć, że dzięki temu też rozumiała, co wnosi Dziecię Jezus do życia braci. Harmonia przecież może również oznaczać „skłonność do zgody”.
Słowo organum, i (gr. ὄργανον – organon „instrument”) zostało przetłumaczone jako instrument, ale może oznaczać gatunek średniowiecznej heterofonii, a następnie polifonii. Początkowo bowiem znaczenie terminu organum związane było z instrumentem – organami, albo fletem, później jednak tylko z muzyką harmonijnie zestrojoną w konsonansach. Od XII wieku organum oznaczało zwłaszcza utwory z długonutowym głosem tenorowym (zwykle jako cantus prius factus zaczerpniętym z chorału) i znajdującymi się nad nim bardziej ruchliwymi głosami. Ogólniejsza definicja stwierdza, że w średniowiecznym organum znajduje się melodia zaczerpnięta z chorału wraz z co najmniej jednym dodanym głosem. W zależności od skali oraz formy chorału, dodatkowo może być śpiewany głos burdonowy. A ponieważ nie jest to drugi głos niezależny, ale zależny od głosu chorałowego, w takim przypadku nie mówimy o polifonii, lecz heterofonii. Początkowo organum zawierało dwa głosy: melodię zaczerpniętą z chorału oraz jej zdwojenie prowadzone równolegle w interwale konsonansowym, zwykle kwincie lub kwarcie. W tym przypadku kompozycja często rozpoczynała się i kończyła na unisonie. Organum było pierwotnie improwizowane: gdy jeden śpiewak wykonywał zapisaną linię melodyczną (vox principalis), inny „ze słuchu” dokomponowywał niezapisaną drugą linię (vox organalis). W miarę upływu czasu kompozytorzy zaczęli zapisywać dodawane głosy, które przestały być zwykłymi transpozycjami – w ten sposób kształtując już prawdziwą polifonię. Być może właśnie słyszała nie instrumenty, a właśnie śpiew heterofoniczny.
Ów concentus zostaje skonkretyzowany w sformułowaniu „słyszała braci”, a nie siostry, a ponieważ ich znała więc może oczyma wyobraźni również widziała. Psallentium oznacza śpiewać psalmy, albo psalmować, albo psalmowanie, a ona zwracała uwagę, skupiała się na harmonii śpiewających jednym głosem. Towarzyszyły temu śpiewowi instrumenty muzyczne, być może flet lub organy. Nie mogła słyszeć po ludzku, a rozgłośnione nabożeństwo u braci słyszałyby również mniszki obecne w kaplicy, a jednak Klara wiedziała co się działo w Sacro Convento. Po wyjaśnieniu słuchania autor przekonuje czytelnika, że nie tylko słyszała, ale również zobaczyła żłóbek Pański, być może utrwaliła się w Sacro Convento tradycja zapoczątkowana przez Franciszka w Greccio, ale być może widziała coś innego, bo w relacji dla sióstr mówi jednak o słuchaniu całej uroczystości. Łaska Chrystusa dała jej takie pocieszenie. Jeśli więc łaska Chrystusa pozwala widzieć i słyszeć rzeczy odległe, dalekie i trudne, to może dobrze jest również w świecie osób tworzących radio i telewizję wprowadzić otwarcie na świat nadprzyrodzony i świat, który pocieszy chorych i osamotnionych, aby byli zdolni do błogosławienia Pana Jezusa Chrystusa.
Foto.2. Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji z Pniew