Maria: Jak duże jest zainteresowanie Rokiem Kolbiańskim w mediach? Czy św. Maksymilian jest dziś szczególnie znaną i cenioną postacią?
O. Marek Wódka OFMConv.: Zainteresowanie mediów Rokiem Kolbińskim przerosło nasze oczekiwania. Myślę, że inicjatywy, które zostały podjęte w bieżącym roku, a których inspiracją jest osoba św. Maksymiliana pokazują, jak bardzo nasze społeczeństwo potrzebowało odkrycia – nieco zapomnianego już – Męczennika Auschwitz. Ten rok to dopiero początek pewnego procesu odkrywania wartości dziedzictwa kolbiańskiego. W przyszłym roku mija trzydzieści lat od kanonizacji o. Maksymiliana, ufam, że nie spoczniemy na laurach.
Maria: Przesłanie Festiwalu Filmowego 2011 roku, który miał miejsce w Niepokalanowie w tym roku nosiło hasło „Św. Maksymilian – Patron nowych mediów”. Co czyni tego świętego męczennika tak szczególnym patronem mediów?
O. Marek Wódka OFMConv.: Uważam, że św. Maksymilian jest sztandarową postacią wśród świętych Kościoła katolickiego, który – jako jeden z pierwszych – nie tylko dostrzegał w mediach wielki potencjał, wartość i przydatność w apostolacie, ale po nie konkretnie sięgał.
Maria: Czy zachwyt rozwojem techniki i wprowadzenie jej do działalność zakonu w Niepokalanowie (polskim jak i japońskim), nie było zaprzeczeniem ślubów ubóstwa?
O. Marek Wódka OFMConv.: Przypominam sobie niedawną wypowiedź Księdza Biskupa Adama Lepy, który będąc w Niepokalanowie, mówiąc o działalności medialnej św. Maksymiliana zaznaczył, że jego praca wydawnicza nigdy nie była nastawiona na zysk. Dewiza o. Kolbego „w połatanym habicie, ale z najlepszymi narzędziami, dla zdobycia świata dla Chrystusa przez Niepokalanów” wszystko tłumaczy.
Maria: Dlaczego św. Maksymilian zdecydował się zainwestować w media?
O. Marek Wódka OFMConv.: Słowo ma być głoszone, media są więc naturalnym wzmocnieniem siły głosu ludzkiego. Myślę, że św. Maksymilian był – w swoim czasie – prorokiem. Wyprzedzał epokę o krok. Dostrzegł wartość mediów w okresie wyraźnego dystansu Kościoła wobec tych osiągnięć techniki.
Maria: W jaki sposób zrodził się pomysł utworzenia Rycerstwa Niepokalanej? Skąd taka nazwa?
O. Marek Wódka OFMConv.: Stowarzyszenie powstało 16 października 1917 r. z inicjatywy ojca Kolbego. Główną inspiracją założenia tego ruchu była troska o. Kolbego o Kościół. Młody student franciszkański był świadkiem antykościelnych manifestacji masońskich, jakie miały miejsce w Rzymie i to one sprowokowały go do działania. Owocem tego działania było powołanie do istnienia i rozwój Rycerstwa Niepokalanej. Charakterystycznymi cechami Rycerstwa są m. in.: całkowite i nieodwołalne poświęcenie własnego życia Niepokalanej w miłości i służbie; zaangażowanie w szerzeniu autentycznego nabożeństwa maryjnego w różnych środowiskach. Rycerstwo stało się jednym z najbardziej żywotnych ruchów apostolskich laikatu, które poprzedziły narodziny teologii laikatu i torowały drogę nauce Soboru Watykańskiego II o apostolstwie świeckich. Sobór potwierdził zasadniczą intuicję ojca Maksymiliana – intuicję oparcia apostolstwa na całkowitym oddaniu się Matce Bożej. On był zupełnie przekonany, że jak przez Maryję przyszedł Zbawiciel świata, tak przez Nią wiedzie najbezpieczniejsza droga do zjednoczenia z Bogiem.
Maria: Na stronie poświęconej Roku Kolbiańskiemu przeczytać możemy jedną z Ojca wypowiedzi: „współczesne media często zatracają poczucie misji niesienia prawdy. […] Wzorowanie się na postaci św. Maksymiliana może pomóc w uzdrowieniu środków masowego przekazu.” Czy uważa Ojciec, że media katolickie potrzebują uzdrowienia? Jeżeli tak to w jakich konkretnych dziedzinach?
O. Marek Wódka OFMConv.: Może nie koniecznie uzdrowienia, to zbyt mocne słowo. Uważam, że one potrzebują profesjonalizacji. Ewangelia ma wystarczająco dużo blasku w sobie, zatem przekazujmy ją, nie przysłaniając go. Myślę, że problem mediów katolickich polega na tym, że zamykają się one w pewnej mono-tematyce. Jezus nauczając rozmnożył chleb i nakarmił słuchaczy. Jako Zmartwychwstały, spotkał się z uczniami nad jeziorem i zapytał, czy mają coś do jedzenia. Media katolickie powinny uwzględnić szersze potrzeby człowieka, dotykać różnych jego płaszczyzn życia i działania, ale być przy tym wiarygodnym źródłem informacji i mądrym opiniotwórcą.
Maria: Czy dziennikarze katoliccy powinni zatroszczyć się również o własny rozwój duchowy determinujący większą skuteczność w realizacji swojej misji?
O. Marek Wódka OFMConv.: Myślę, że jest to pytanie retoryczne. Nie używam zresztą terminu „dziennikarz katolicki”. Możemy ewentualnie mówić o dziennikarzu pracującym w redakcji katolickiej i zajmującym się tematyką religijną. Taki dziennikarz włącza się w misję ewangelizacyjną Kościoła i bez własnego życia duchowego nie sprosta oczekiwaniom odbiorcy. Materia, którą zajmuje się w tym zawodzie, przekracza rzeczywistość doczesną, dlatego potrzebuje on wiedzy teologicznej i wiary w to, czego naucza. Chodzi zatem nie o dziennikarza katolickiego, ale o dziennikarza będącego praktykującym katolikiem. Sukces medialny św. Maksymiliana tkwił w tym, że był on szczerze przekonany do tego, o czym pisał w prasie okresu międzywojennego. Co więcej – modlił się za tych, do których pisał.
Maria: Bóg zapłać za rozmowę.