NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

WSZEDŁ NA GÓRĘ, ŻEBY SIĘ MODLIĆ… (ŁK 6,12)

fot. Dawid (Hagion) Rogoziński Autor: Dawid Rogoziński

Zapaleni turyści w Tatry lubią wychodzić wcześnie rano. Szykując się na wyprawę postępują często bardzo schematycznie… Piekarnie w okresie wakacyjnym otwarte są już od czwartej nad ranem, więc po krótkiej toalecie porannej pędzą do sklepu po bułeczki, pączki wyśmienite, by zaspokoić głód na szlaku a jednocześnie uzupełnić zapasy węglowodanów, wracają zjeść szybko śniadanie, przebrać się w wygodne ciuszki, zapakować ekwipunek… Mapa, podręczny przewodnik, coś do zjedzenia, woda mineralna i… Przekroczenie bramki Tatrzańskiego Parku Narodowego bez Pana Boga jest jak uroczyste otwarcie nowo wybudowanego wieżowca bez udziału głównego projektanta, pomysłodawcy i architekta!

GÓRY W BIBLII

Góra jest w Biblii szczególnym miejscem spotkania z Bogiem. W wielowiekowej historii Narodu Wybranego najważniejsze wydarzenia odbywały się właśnie na wysokich szczytach Bliskiego Wschodu. Z jednej strony spowodowane było to pewnie uwarunkowaniem geologicznym. Tereny zamieszkiwane przez plemię Izraela są w większości rejonami pagórkowatymi i górzystymi. Z drugiej jednak strony królujące w okolicy wzniesienie było miejscem fizycznego przebywania bliżej sklepienia niebieskiego, które stało się symboliczną „Siedzibą Boga”. Miejszy dystans jaki dzieli człowieka od Boga na szczytach, sprawił, że góry stały się miejscem tak ważnych dla Narodu Wybranego wydarzeń.

 
Kiedy w Księdze Rodzaju Bóg wystawia Abrahama na ostateczną próbę jego miłości do Siebie, wybiera na miejsce tego wydarzenia górę Moria, na której Salomon wybudował później słynną Świątynię Jerozolimską, dlatego dziś to wzniesienie zwane jest raczej Wzgórzem Świątynnym. Tam też zgodnie z tradycją Jakub miał sen o aniołach wstępujących i zstępujących z nieba, a Izaak i Rebeka modlili się o potomstwo. Kilkaset lat później na Synaju związuje fot. Dawid (Hagion) Rogozińskisię kolejne przymierze Boga z Narodem Wybranym, wyprowadzonym z niewoli egipskiej. Tam Mojżeszowi został przekazany Dekalog, który stał się podłożem Prawa żydowskiego. Po latach od tego wydarzenia, w tzw. Kazaniu na Górze (Mt 5,1-12), Jezus odnowił to przymierze, poszerzając je i zawierając w przemówieniu esencję całego swego nauczania.

Ewangeliści wspominają także, że Jezus wchodził na górę by się modlić (por. Łk 6,12). Ostatni raz dostrzegamy ten fakt bezpośredni przed pojmaniem Chrystusa, który udaje się z uczniami do Getsemani, na Górę Oliwną (por. J 18,1 oraz Mt 26, 36-37). W końcu punktem pieczętującym zarówno innowacyjne nauczanie Jezusa Chrystusa jak i ostateczne przymierze Boga z ludzkością staje się śmierć krzyżowa, która dokonała się na szczycie Golgoty – góry nieopodal Jerozolimy, będącej miejscem egzekucji skazańców (J 19,17-18). Tam dokonało się ostateczne zbawienie ludzkości, a Bóg przypieczętował miłość do człowieka własną krwią, przelaną na drzewie krzyża. Tam też Miłość ostatecznie zwyciężyła grzech, a nieopodal tego miejsca w grobowcu wykutym w skale wypełniły się słowa wszystkich proroctw.

Góry w Starym jak i Nowym Testamencie od zawsze stanowiły symbol spotkania Boga z człowiekiem i były miejscem szczególnej modlitwy. Na nich dokonywały się najważniejsze wydarzenia. Wiele jeszcze można by przytaczać fragmentów i przykładów, jednak skupmy się na modlitwie Chrystusa, który wędrował na szczyty by rozmawiać ze swoim Ojcem.

ZE STWÓRCĄ NA SZLAKU…

    Bóg nie zastąpi nam na szlaku ani mapy, ani podręcznego przewodnika. Jeśli zostawiamy w domu zdrowy rozsądek to nie pomoże nam nawet bezpiecznie przebyć wyznaczonej trasy. Jednak, jeśli postanowimy wkroczyć razem z Nim, na szlak swojej wędrówki i wejść na wierzchołek góry, albo dotrzeć na malowniczą polanę, by oddać się modlitwie, to możemy być pewni, że naszemu duchowemu bezpieczeństwu nic nie zagrozi.
Chrystusa nie można traktować podmiotowo jako amuletu „na szczęście”, który zapewni nam bezpieczne przebycie szlaku bez względu na nasze przygotowanie i postępowanie.

    Zarówno wędrówka wśród tatrzańskich dolin jak i całodniowa wycieczka na jeden ze szczytów zapewnią nam nie tylko wrażeń zmysłowych, ale przede wszystkim doznań duchowych, dzięki którym wzbogacimy nasze wnętrze o kolejny, odkryty rąbek wielkiej i nieskończonej tajemnicy jaką zostawia nam Bóg.

    Zdobycie szczytu zawsze kojarzyło mi się z metaforycznym zobrazowaniem ludzkiego życia jako podążaniu ku wierzchołkowi, na którym możemy spotkać się z Bogiem „Twarzą w Twarz.” Z jednej strony wydaje nam się, że powinniśmy wybierać szlak bezpośredni a zarazem najłatwiejszy, jednak wędrując polskimi szlakami, szybko możemy odkryć, że im większy wysiłek wkładamy w zdobycie szczytu, tym bardziej czujemy się spełnieni osiągając go. Trudności jakie pokonuje człowiek, by wyjść na spotkanie Bogu, poczuć nawet w sposób fizyczny, nieznaczne zmniejszenie dystansu dzielącego go od swego Pana i Stwórcy, stają się wielkim aktem wiary i miłości oraz rodzącego się z nich pragnienia łączności z Bogiem.

MODLIĆ SIĘ W DOLINACHfot. Dawid (Hagion) Rogoziński

    Łączenie się ze Stwórcą, w kontemplacyjnej ciszy modlitwy serca w tatrzańskich dolinkach, wcale nie jest aktem modlitwy słabszej, gorszej czy niedoskonałej. Czasami na szlaku czy to w Kościeliskiej czy Chochołowskiej widuję siostry zakonne i kapłanów, rzadziej niestety świeckich turystów górskich, których wzrok błądzi po wierzchołkach drzew i szczytów, a później wraca na chwilę do otwartego brewiarza pełnego psalmów, których słowa tak często doskonale wyrażają myśli człowieka wędrującego wśród łańcuchów górskich i spoglądającego na naturę prawie nie tkniętą nieodpowiedzialną ręką człowieka.

    Wielu z nich rozsiada się na Polanie Chochołowskiej, tuż obok kapliczki św. Jana Chrzciciela i spoglądając na wznoszące się w oddali szczyty popada w cichy zachwyt serca. To dlatego najlepszą modlitwą przed wejściem na szlak jest „błaganie o ciszę”. Dzięki niej będziemy mogli dostrzec skowronka, którego śpiew rozbrzmiewa na szlaku, tonąc zaraz później w melancholijnej melodii rwącego potoku. Cisza umysłu, z jaką odkrywa się kolejne zakątki Tatr, pozwala w nadzwyczajny sposób dotykać rąbków tajemnicy Boga, który ukrył część swojej nieskończoności w pięknym krajobrazie polskich gór.

    Górale powiadają, że czasami Chrystus schodzi późną porą z krzyża, do dolin, by w blasku księżyca przysiąść na głazie nieopodal potoku i spoglądać na swoje dzieło pod przykryciem ciemności nocy. Czasami przysłuchuje się jeszcze odmawianej przez Albertynów Komplecie, której słowa mkną pod prąd potoku, w stronę szczytów.

 POBOŻNOŚĆ GÓRALSKA

    Frekwencja podczas niedzielnej Mszy Świętej – ponad 80 a nawet 90%, krzyżyk lub medalik prawie na każdej piersi, święty obrazek w każdym pokoju, a przydrożny krzyż czy kapliczka co kilka przecznic… w końcu 15 metrowy symbol pobożności góralskiej, który króluje nad Zakopanem i okolicznymi miastami: metalowy Krzyż na Giewoncie.

Jak długo jeszcze ten symbol będzie żył prawdziwą pobożnością katolików na Podhalu i w całej Polsce? Czy pozwolimy za kilkadziesiąt lat ogołocić go z głębokiej wymowy, restaurując co jakiś czas, jako zabytek? Czy pozwolimy by Pan Bóg stał się skamieniałością naszych serc, którą zamknie się kiedyś w rejestrze zabytków a zardzewiała wiara zostanie umieszczona za szkłem w muzeum i wystawiona na pokaz?

    Walcząc o przetrwanie Miłości w naszych sercach, udając się na szlak, „wejdźmy na górę, aby się modlić…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *