O Jezu! Któż sprawi,
Że cały będziesz dla mnie i we mnie?
Któż sprawi, abym Cię posiadł
Bez strachu, że Cię utracę,
Albo raczej, kto mnie przemieni w żelazo,
A z żelaza we włócznię, aby
Na wieki być zanurzonym w Twoim Sercu.
Ach! Raz tylko,
Tylko raz
I niech to będzie na zawsze,
I niech nigdy stamtąd nie wychodzę.
Zniknijcie dobra tego świata!
To wszystko jest tylko błotem, osadem,
Zepsuciem,
Ciągłym obrazem śmierci,
Bez żadnej proporcji
Wobec wielkości mojej miłości
Która oddycha i wyrywa się
Jedynie do tego Serca mej duszy,
do Duszy mego serca.
O Boże! Kiedyś będę mógł tam dotrzeć?
Kiedyż tam się zanurzę i przepadnę?