
Sprawa dotyczyła jedenastoletniej Rukiye, cierpiącej na rzadką, nieuleczalną chorobę dziedziczną znaną jako Sanfilippo B, objawiającą się ciężką regresją psychoruchową. Dzieci obarczone tym schorzeniem zwykle nie dożywają 18 lat. Tą samą chorobą była dotknięta zmarła niedawno starsza siostra dziewczynki Filiz.
Nie pierwsza to sprawa, kiedy europejskie sądy przyznają odszkodowanie za urodzenie chorego dziecka, które ze względu na procedury medyczne i prawne nie zostało zabite w łonie matki. Niedawno przecież na własnym podwórku bulwersowała nas sprawa Alicji Tysiąc, od miesiąca radnej Mokotowa z ramienia SLD. Podobne sprawy miały miejsce także zagranicą. Aborcja jest bowiem forsowana w instytucjach unijnych i ONZ-etowskich jako jedno z praw człowieka. Zawsze jednak traktowana była de facto jako „prawo kobiety”. Dlatego tym razem najbardziej szokujący nie jest wyrok ani zasądzona suma odszkodowania, ale samo uzasadnienie wyroku.
Brukselski sąd chyba po raz pierwszy w historii uznał bowiem, że to dziecko miało „prawo do aborcji”. W uzasadnieniu wyroku sędziowie napisali coś, co mogłoby się znaleźć chyba tylko w powieściach Orwella: „W bezsprzecznym i uprawnionym interesie dziecka, które miało się urodzić, było poddanie go aborcji terapeutycznej”. W majestacie prawa okazało się więc, że aborcja jest w Europie jednym ze sposobów terapii już nie tylko wobec matki, której wzrok miałby się pogorszyć wskutek ciąży, ale wobec samego dziecka. Do tej pory nie kwestionowano, że aborcja jest wprawdzie złem, ale usprawiedliwianym przez niektórych interesem rodziców: zdrowiem marki, jej komfortem psychicznym, planami życiowymi, sytuacją materialną, niemożnością zapewnienia opieki choremu dziecku itp. Od teraz zaś zabójstwo nienarodzonego stało się czymś, co ma leżeć w jego interesie, jednym ze sposobów jego terapii. I co ważne, stuprocentowo skutecznym.
Jak daleko doprowadzi nas to szokujące uzasadnienie wyroku? Ma chyba rację adwokat szpitala Luc Brewaeys, gdy obawia się, że teraz rodzenie dzieci stanie się ryzykiem, bo każde dziecko niepełnosprawne, chore czy przeżywające załamanie będzie mogło oskarżyć rodziców i lekarzy, że w swoim czasie odmówiono mu prawa do „terapeutycznej aborcji”.