NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze

Laureat ubiegłorocznej literackiej Nagrody Nobla, peruwiański pisarz Mario Vargas Llosa, podsumował XXVI Światowe Dni Młodzieży, które trwały w stolicy Hiszpanii w dniach 18-21 sierpnia w eseju „Bóg w Madrycie” ,
zamieszczonym w „L’ Osservatore Romano”.
Autor, przyznając, że jest agnostykiem, a więc człowiekiem nie związanym z Kościołem, nie kryje swego podziwu, uznania i zachwytu dla tego, co działo się w stolicy Hiszpanii w drugiej połowie sierpnia.
Zwraca uwagę, że Madryt przeżywał w tym czasie inwazję młodych ludzi z całego świata, stając się tłumną wieżą Babel, w której rasy, języki, kultury i tradycje „wymieszały się w gigantyczne święto młodych dziewcząt i chłopców, studentów i pracujących ze wszystkich zakątków ziemi, aby śpiewać, tańczyć, modlić się i głosić swą przynależność do Kościoła katolickiego i swe «uzależnienie od papieża»”. Wszystko to „przebiegało w pokoju i radości, w klimacie ogólnej sympatii, a mieszkańcy stolicy znosili po sportowemu trudności wywołane ogromnymi tłumami, które sparaliżowały plac Cibeles, Gran Vía, Alcalá (…), a małe manifestacje przeciw papieżowi, organizowane przez świeckich, anarchistów, ateistów i zbuntowanych katolików sprowokowały nieznaczne incydenty, niektóre wręcz groteskowe, jak te, gdy grupa dręczycieli rozrzucała prezerwatywy młodziutkim dziewczętom, które (…) odmawiały różaniec z zamkniętymi oczami”.

Pisarz przypomniał, że „El País” nazwał spotkanie w Madrycie „największym zgromadzeniem katolików w dziejach Hiszpanii”. Jego zdaniem, to, co się tam działo, da się wytłumaczyć dwojako. Można widzieć w tym coś w rodzaju festiwalu, bardziej powierzchownego niż wydarzenie religijne, na który młodzież z całego świata zjeżdża jako turyści, aby się rozerwać, poznać nowych ludzi, przeżyć jakąś przygodę – jest to żywe, ale przemijające do-świadczenie letnich wakacji. Ale można też postrzegać Światowe Dni jako coś, co przezwyciężyło opinię o zacofaniu katolicyzmu w dzisiejszym świecie, jako dowód, że Kościół Chrystusowy zachowuje swe siły i swą żywotność, a łódź Piotrowa pokonuje wśród niebezpieczeństw burze, które chciałyby ją zatopić – czytamy w artykule.

 

Miałem okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu jako prowadzący pielgrzymkę młodzieży z niektórych wspólnot neokatechumenalnych z naszej diecezji.
Punktem centralnym naszej pielgrzymki było oczywiście spotkanie z Ojcem Świętym na nieczynnym lotnisku Cuatro Vientos (Czterech Wiatrów). Tam, podczas sobotniego spotkania Benedykt XVI zachęcał młodzież do oddania swojego życia Chrystusowi, który jako jedyny ma moc nadać sens ich życiu. „Bóg nas kocha. Jest to wielka prawda naszego życia i to ona nadaje sens całej reszcie. Nie owocami przypadku czy nieracjonalności, ale u początków naszego istnienia znaj-duje się plan Boga” Konsekwentnie, następnego dnia, podczas Eucharystii wzywał do ewangelizacji: „Nie można spotkać Jezusa i nie ukazywać Go innym. Nie zatrzymujcie więc Chrystusa dla siebie! Przekazujcie innym radość waszej wiary. Świat potrzebuje świadectwa waszej wiary, z pewnością potrzebuje Boga.”
Te słowa usiłowaliśmy realizować podczas naszej pielgrzymki, mimo że jadąc do Madrytu, nie wiedzieliśmy, co Ojciec święty będzie mówił.
Przygotowaliśmy jedynie transparent z hasłem ogłoszonego wcześniej orędzia papieskiego na ŚDM – Madryt 2011: „Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze”. Z tym transparentem w kilku miastach Europy ewangelizowaliśmy poprzez śpiew, taniec, radość i świadectwo. Również poprzez indywidualne rozmowy z zaciekawionymi, tym co robimy. Głosiliśmy kerygmat, darmową miłość Boga, którą spotkaliśmy w naszym życiu.
Nasze pielgrzymowanie rozpoczęliśmy już 10 sierpnia od Eucharystii w kaplicy M.B. Częstochowskiej na Jasnej Górze. Prosiliśmy o pomoc w trudach pielgrzymowania i głoszenia Dobrej Nowiny. Widziałem wzruszenie na wielu twarzach na-szych młodych głosicieli.
Potem nocleg w schronisku młodzieżowym w Cieszynie i nazajutrz z samego rana siadamy do autokaru, by jednym skokiem pokonać Czechy, przejechać przez Wiedeń i zatrzymać się na dwugodzinny postój w Pinkafeld, małym miasteczku nieopodal autostrady pro-wadzącej z Wiednia przez Graz, Klagenfurt i Villach do granicy włoskiej. Tu po modlitwie w miejscowym kościele nasza młodzież mogła pierwszy raz na tej pielgrzymce wejść w doświadczenie ewangelizowania.
Zaczynaliśmy z lękiem, jednak siadając do autokaru już wszyscy byli zadowoleni. Podziwiając uroki skalnych masywów Alp przekraczamy granicę z Włochami. Jeszcze kilka godzin i wjeżdżamy w rozległą Nizinę Padańską.

Tu widzimy całkiem inną strukturę roślinności i upraw charakterystyczną dla kontynentalnego klimatu pod-zwrotnikowego. Na nocleg zajeżdża-my do małego miasteczka Porto Santa Margherita niedaleko starego miasta Caorle nad Adriatykiem. Tam po Eucharystii, ugoszczeni obficie przez Włochów nocujemy w kilku salach na karimatach. Rano po śniadaniu udaje-my się wprost do Mediolanu, gdzie nawiedzamy słynną gotycką katedrę z białego marmuru.

Na zewnątrz ozdobiona jest przez 2245 figur, 135 ster-czyn, 96 rzygaczy, i około kilometra maswerków.

Budowa katedry finansowanej przez Gian Galeazzo Viscontiego rozpoczęła się w 1386 roku a ostatnie wykończenia wykonano na polecenie Napoleona w roku 1813. Oczywiście nie omieszkaliśmy też zwiedzić dachu katedry, będącego zjawiskiem architektonicznym na olbrzymią skalę.
Jednakże zabawiliśmy tu krótko – mu-sieliśmy zdążyć, jeszcze zanim zapad-nie noc do La Salette we Francji.
A i tak nie dało rady. Ostatni odcinek drogi pełnej zakrętów w wysokich partiach Alp Francuskich pokonaliśmy już po zapadnięciu zmroku. Zdążyliśmy tylko po kolacji przeżyć Eucharystię i trzeba było iść spać. Niektórzy jeszcze zdecydowali się na krótką wycieczkę poza sanktuarium aby po-podziwiać nieziemski wręcz krajobraz okolic La Salette nocą.

Inni wstali wcześniej, by mieć więcej czasu na kontemplację w ciszy tego niezwykłego miejsca, w którym 19 września 1846 roku dwojgu pastuszkom: 15-letniej Melanii Calvat i 11-letniemu Maksyminowi Giraud ukazała się Matka Boża.

Według relacji dzieci; była to kobieta niezwykłej piękności siedząca wewnątrz jasnej kuli. Początkowo miała zakrytą dłoń-mi twarz, a łokcie oparła na kolanach i płakała. Na jej piersiach widniał krzyż z Jezusem Chrystusem z zawieszonymi na nim narzędziami męki: młotkiem i obcęgami. Z krzyża promieniowała niezwykła jasność otaczająca Maryję, Piękną Panią, jak ją nazywały dzieci.
W miejscu objawień pomodliliśmy się różańcem, nabraliśmy wody ze źródełka i trochę w pośpiechu skierowaliśmy się do autokaru.Czekało nas prawie 700 km do Barcelony.

Tym razem nocowaliśmy u rodzin, które po Eucharystii zabrały po kilka osób do siebie.

Rano nawiedzamy secesyjną bazylikę Sagrada Familia (Świątynia Pokutna Świętej Rodziny) i grób jej twórcy; Antonio Gaudiego, który jak się dowiedzieliśmy – jako boży architekt jest kandydatem na ołtarze. 

 

Po modlitwie wyciągamy krzyż, transparent, flagi, ulotki, „Amaos (Miłujcie się” – po hiszpańsku), nagłośnienie, instrumenty muzyczne i w pobliżu świątyni zaczynamy uliczną ewangelizację.
Kantorzy grają psalmy, śpiewając je po hiszpańsku i polsku, inni tańczą,jeszcze inni rozdają Amaos i ulotki zapraszające młodzież do Madrytu.

 

Niektórzy w przerwie miedzy śpiewami dają świadectwo tłumaczone na hiszpański.
Inni, którzy znają języki rozmawia-ją z chętnymi o tym, co tu robimy. Głoszą kerygmat. Coraz więcej ludzi zbiera się wokół nas. Niektórzy włączają się w nasze tańce. Spotykamy również Polaków. Niektórzy pukają się w czoło, jakieś dwie muzułmanki długo z nami rozmawiają. Przyjechała nawet telewizja by nas filmować.

 

Jednakże po około dwóch godzinach powoli się zbieramy, chcemy zwiedzić Park Quell, również dzieło Gaudiego.

Naprawdę zachwycające miejsce. Aż nie chce się odjeżdżać, ale trzeba zdążyć na kolejny nocleg – do Walencji.
Tu trafiamy na święto zaśnięcia N.M.P. i po wejściu do kościoła M.B. Różańcowej, obok ołtarza, naszym zdumionym oczom ukazuje się scena przestawiająca Zaśnięcie.

 

 

Tutaj w szkole przy parafii przez dwa dni będziemy mieszkać. Zaraz po przyjeździe udajemy się na pobliską plażę Malva Rosa, by wziąć udział w wielonarodowym wieczornym różańcu z miejscowym biskupem.
Mieliśmy spać w klasach, jednak wiele osób z powodu upałów wolało na wolnym powietrzu.

 

 

Następnego dnia trochę odpoczywamy na plaży po pięciodniowym „maratonie autobusowym”, by następnie po obiedzie i Eucharystii wrócić na nadmorski deptak, by tam z całym zaangażowaniem dawać świadectwo wiary, cieszyć się tańcem, śpiewem błogosławić i głosić Pana Boga oraz zapraszać na wyjazd do Madrytu ulotkami ale też i słowami też zapraszać wspólnej modlitwy .

 

 

 

W Walencji był czas na zwiedzanie i odpoczynek.

 

 

Nawiedziliśmy zbudowaną w miejscu dawnego meczetu, katedrę z 1238, o architekturze gotyckiej z elementami stylu romańskiego,renesansu, baroku oraz neoklasycyzmu. W bocznej nawie znajduje się kaplica Świętego Kielicha. (Graala).Tradycja głosi, że tego kielicha Jezus używał podczas Ostatniej Wieczerzy.

 

 

 

 

W 2006 r. podczas Światowych Dni Rodzi-ny Papież Benedykt XVI sprawował nim Eucharystię.

 

 

 

Spacerowaliśmy ogrodami dawnego koryta rzeki Turii, podziwiając futurystyczną zabudowę Miasteczka Sztuk i Nauki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Następnego dnia rankiem pożegnaliśmy przepiękną Walencję i naszych gospodarzy, ruszając w dalszą drogę.

 

Zwiedziliśmy założony przez Kartagińczyków 500 lat przed. Chr. gaj palmowy, w Elche, który przetrwał Rzymian i Maurów. 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy dotarliśmy do Pilar de la Horadada, bracia z tamtejszych Wspólnot Neokatechumenalnych przywitali nas pamiątkowymi obrazkami z dedykacją po polsku. Przed wspólną Eucharystią wszystkie niewiasty otrzymały po róży. Każdym gestem, bracia okazywali nam wielką miłość. Dotknęliśmy spełnienia słów z Jezusa, że każdy, kto pójdzie za Nim, wszędzie spotka braci i siostry. Ze względu na Chrystusa, na spotkanie we wspólnej modlitwie z całym światem, przyjmowano nas po królewsku.

 

Dlatego nie mogliśmy tam gdzie nas przyjmowano nie głosić naszej radości i Miłości Chrystusa. Ewangelizowaliśmy zarówno w Pilar de la Horadada, jak i w Caravaca.

 

 

 

 

 

 

 

Gdzie byliśmy przyjęci gościnnie przez rektora Seminarium R.M. w Murcji don Diego Martineza, który w sanktuarium Krzyża Świętego opowiadał nam o historii tego miejsca i koncelebrował z naszym ks. Pawłem Eucharystię.

 

Kolejnym etapem  pielgrzymki był już Madryt i spotkanie z papieżem.

Wzięło w nim udział ok. 2 mln młodych ludzi ze 193 krajów świata. Najwięcej przybyło z Włoch, Hiszpanii i Francji. Polaków było ok. 15 tys. Nie przeszkodziła nam nawet gwałtowna burza z silnym wiatrem, dar Boga dający ulgę w upale.

 

Mszę św. na lotnisku Cuatro Vientos koncelebrowało z Benedyktem XVI ok. 14 tys. kapłanów i 800 biskupów.
Następnego dnia nasza grupa udała się jeszcze na Plac Cibeles na spotkanie powołaniowe z inicjatorami Drogi Neokatechumenalnej. Zgromadziło się tu około 200 tys. młodych.Spośród nich 5 tys. chłopaków zgłosiło się do prezbiteratu i 3 tys. dziewczyn do zakonów klauzurowych.

 

Po tym spotkaniu – umęczeni skwarem siadamy do autokaru i   rozpoczynamy drogę powrotną.

 

Przez Saragossę i Lourdes, najpierw do Frejus na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie mamy kolejny nocleg. Późnym wieczorem na plaży po raz ostatni w tej pielgrzymce ewangelizujemy.

 

 

 

 

 

 

Rankiem
wybrzeżem Morza Śródziemnego, przez Wenecję i Porto Santa Margherita wracamy do Polski. Pielgrzymkę kończymy nawiedzeniem sanktuarium M. B. z Leśniowa w którym adoptujemy duchowo około 40-ścioro Poczętych Dzieci Zagrożonych Zagładą.
Młodzi, pracowali ciężko przez cały rok, by zarobić na wyjazd, wrócili szczęśliwi i odmienieni, dotknięci hojnością Boga oddającego wszystko po tysiąckroć.

Autor: Zbigniew Pływaczewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *