Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Kryzys wiary... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Kryzys wiary... (/showthread.php?tid=1864)

Strony: 1 2


Kryzys wiary... - Anonymous - 10-12-2006 17:45

Od dłuższego czasu przechodzę kryzys wiary, z każdym dniem coraz mniej wierzę w Boga, nachodzi mnie mnóstwo pytań na które nikt mi nie może odpowiedzieć... Pomóżcie mi, już nie wiem co z tym zrobić...


- ddv - 10-12-2006 20:33

Każdy z nas wcześniej czy później przechodził coś takiego ...
Cóż - ja osobiście dość dokładnie przeanalizowałem wszelkie dręczące mnie watpliwości i uznałem podstawową rzecz:
Żaden człowiek ani żadna Instytucja (w tym Kościół) nie jest "ideałem" bez wad i bez grzechu - jednak Wiara katolicka i Kościół najrzetelniej do prawdy i do doskonałosci prowadzi.
To jest jak dla mnie najlepszym argumentem przemawiającym za tym, bym powrócił do Wiary i Kościoła - a im bardziej zagłębiłem się w szczegóły tym bardziej oczywistym stąło się dla mnie, że Kościół (atakowany ze wszystkich możliwych stron) zachowuje najlepszą z możliwych "wypośrodkowanych" linii postępowania.
Nie popada w skrajnosci tylko działa zgodnie z nakazami Bożymi i w kierunku doskonalenia człowieka.


- Ks.Marek - 10-12-2006 21:01

Bekonik napisał(a):Od dłuższego czasu przechodzę kryzys wiary, z każdym dniem coraz mniej wierzę w Boga, nachodzi mnie mnóstwo pytań na które nikt mi nie może odpowiedzieć... Pomóżcie mi, już nie wiem co z tym zrobić...
Pierwsze i najważniejsze: czekać, przeczekać zenit kryzysu.
Proszę przypomnieć sobie Łazarza - przyjaciela Pana Jezusa. (J 11,1-44) Mesjasz wiedział, że przyjaciel nie domagał, a mimo to, przyszedł do niego dopiero, kiedy brat Marii i Marty umarł, i zaczął już się rozkładać. I tu dopiero zaczyna się diać cud zmartwychwskrzeszenia.


- Offca - 10-12-2006 21:22

Nie pozostaje mi więc nic innego, jak się rozłożyć :roll:


- szarotka - 10-12-2006 22:30

Bekonik napisał(a):Pomóżcie mi, już nie wiem co z tym zrobić...

Wytrwać (przetrwać) mimo wszystko. Uśmiech
W moim przypadku było to wielogodzinne siedzenie w kościele.
Po prostu siedzenie i nic więcej (żadnej modlitwy, medytacji czy adoracji).


- jagoda - 11-12-2006 12:17

Offca napisał(a):Nie pozostaje mi więc nic innego, jak się rozłożyć :roll:

ja to juz dawno robie i nie pomaga Smutny chyba juz zamieniam sie w proch i pył Uśmiech


- Kyllyan - 11-12-2006 13:55

Nie będę się wymądrzał, tylko polecę lekturę. Duży uśmiech
http://www.okiem.pl/bog/reguly_loyoli.htm


- Ks.Marek - 11-12-2006 17:27

Kyllyan napisał(a):Nie będę się wymądrzał, tylko polecę lekturę. Duży uśmiech
http://www.okiem.pl/bog/reguly_loyoli.htm

Ja bym uważał z Regułami Ignacego. To jest wyższa szkoła jazdy. Nie każdy tak od razu w nie będzie umiał wskoczyć.


- Ela - 11-12-2006 20:01

szarotka napisał(a):
Bekonik napisał(a):Pomóżcie mi, już nie wiem co z tym zrobić...

Wytrwać (przetrwać) mimo wszystko. Uśmiech
W moim przypadku było to wielogodzinne siedzenie w kościele.
Po prostu siedzenie i nic więcej (żadnej modlitwy, medytacji czy adoracji).

Dzieki za ten post. Widze, ze nie jestem sama ....A ja juz myslalam, ze cos ze mna nie tak jest.
Czesto ide do kosciola i tak wlasnie siedze. Dla mnie obecnosc w Domu Bozym to kolo ratunkowe.


- Ks.Marek - 11-12-2006 22:13

Ela napisał(a):Dzieki za ten post. Widze, ze nie jestem sama ....A ja juz myslalam, ze cos ze mna nie tak jest.
Czesto ide do kosciola i tak wlasnie siedze. Dla mnie obecnosc w Domu Bozym to kolo ratunkowe.
Proszę Pani: ja nie wierzę, że nie ma ludzi, którzy nie znają co to znaczy mieć pustynię wiary. Kto nie przeżywa kryzysów, ten albo oszukuje siebie i innych, albo jest święty. Albo się zatrzymał w rozwoju duchowym, albo osiągnął doskonałość. Święci zaś są w niebie, a my, grzesznicy i słudzy nieużyteczni tułamy się po Niwie Pańskiej...

[ Dodano: Pon 11 Gru, 2006 21:15 ]
... chcę jeszcze dodać, że każdy człowiek ma swą osobista drogę, dla niego i tylko dla niego odpowiednią, aby sie podnieść z dołu, dać się podnieść z gnoju, pozwolić, by Pan z prochu podniósł ubogiego.


- Ela - 12-12-2006 00:34

Ks.Marek napisał(a):ja nie wierzę, że nie ma ludzi, którzy nie znają co to znaczy mieć pustynię wiary.

Ja tez w to nie wierze, tylko, ze kazdy to jakos zachowuje dla siebie.
Wpaja sie nam od malego, ze w kosciele to powinno sie modlic, oddac czesc Panu Naszemu, a tu: jestesmy w Swiatyni i pustka wewnetrzna, czlowiek czuje sie jak intruz. Duzo ludzi nie przychodzi wlasnie dlatego do kosciola. Ja postanowilam isc, bo wierze, ze predzej czy pozniej doznam laski Modlitwy.

PS. K. Marku, moje imie jest Ela, czulabym sie znacznie lepiej jesli Ksiadz zwracalby sie do mnie po imieniu. :aniol:


- Ks.Marek - 12-12-2006 10:24

Ela napisał(a):Wpaja sie nam od malego, ze w kosciele to powinno sie modlic, oddac czesc Panu Naszemu,
Eh, Elu - przerysowujesz za bardzo, według mnie. Poza tym, to wierni z reguły leżą u fundamentu wszelkich inicjatyw. Od nich także wychodzi potrzeba np milczącego trwania na adoracji Sanctissimum.


- Anonymous - 12-12-2006 19:23

ddv napisał(a):Żaden człowiek ani żadna Instytucja (w tym Kościół) nie jest "ideałem" bez wad i bez grzechu - jednak Wiara katolicka i Kościół najrzetelniej do prawdy i do doskonałosci prowadzi.
To jest jak dla mnie najlepszym argumentem przemawiającym za tym, bym powrócił do Wiary i Kościoła

No tak... To oczywiste, że nic nie jest pozbawione wad ale nie rozumiem- skąd ta pewność, że wiara i Kościół prowadzą do "prawdy i doskonałości"? Jeśli Kościół ma wady, a wiara opiera się na bezrozumnym przyjmowaniu dogmatów podanych przez tą niedoskonałą poniekąd organizację to skąd wiesz, że to jedyna słuszna droga?

[ Dodano: Wto 12 Gru, 2006 19:16 ]
Ela napisał(a):Wpaja sie nam od malego, ze w kosciele to powinno sie modlic, oddac czesc Panu Naszemu

Ks.Marek napisał(a):to wierni z reguły leżą u fundamentu wszelkich inicjatyw

Mimo wszystko wydaje mi się, że gdyby nie mówiło się o Bogu już od wczesnego dzieciństwa to pewnie człowiek sam by nie odczuł duchowej potrzeby uwierzenia. Tak naprawdę to chyba Ludzie wierzą w Boga, gdyż zostali uwarunkowani na wiarę w Boga, jak pisze w "Nowym, wspaniałym świecie".


- Ks.Marek - 13-12-2006 00:10

Bekonik napisał(a):a wiara opiera się na bezrozumnym przyjmowaniu dogmatów
To herezja i bezpodstawny zarzut. Ja wiem w Kogo wierzę, po co wierzę i jak wierzę. Mam świadomość wiary. I rozum mi podpowiada, że wiara jest właściwym przedmiotem, w który angażuję swe działania i siły ku ich podejmowaniu potrzebne.
Bekonik napisał(a):"Nowym, wspaniałym świecie".
Szanowna Pani - wpierw prosze uchwycić kontekst historyczny i poglądowy, jaki towarzyszył Panu Huxleyowi, kiedy pisał swe utopijne dzieło...

[ Dodano: Wto 12 Gru, 2006 23:11 ]
Bekonik napisał(a):Tak naprawdę to chyba
I proszę się określić: Na prawde? czy chyba? Tu nie może zajść alternatywa.


- ddv - 16-12-2006 17:09

Bekonik napisał(a):No tak... To oczywiste, że nic nie jest pozbawione wad ale nie rozumiem- skąd ta pewność, że wiara i Kościół prowadzą do "prawdy i doskonałości"?
Tak się składa, że sami ludzie nie są doskonali - dążą jedynie do ideału jakim jest Bóg.
W Kościele działa jednak moc Boża - działa również Duch Święty który pomaga nam przejść przez najtrudniejsze nawet chwile.
Taka "ciekawostka" - własnie dzieki Duchowi Świętemu i Jego obecności Kościół jest świętym i doskonałym - nawet pomimo tego, że poszczególni ludzie bywają bardzo "niedoskonali".
Mówiąc prościej - każdy z nas w życiu błędy popełnia jednak w kazdej chwili możemy się nawrócić - i to własnie w Kościele katolickim.
Powrót zaś jest sprawą naszego osobistego wyboru.
Trzeba po prostu - nauczyć się dostrzec i wyznać swoje własne błędy.

Bekonik napisał(a):Jeśli Kościół ma wady, a wiara opiera się na bezrozumnym przyjmowaniu dogmatów podanych przez tą niedoskonałą poniekąd organizację to skąd wiesz, że to jedyna słuszna droga?
Wiara w żaden sposob nie opiera się na bezrozumnym "przyjmowaniu dogmatów" [/b]
jak to mawiał Pasteur ... ?
Wiele wiedzy przybliża do Boga - mało wiedzy od Boga oddala.
Nauczanie Kościoła jest nauczaniem trudnym - to fakt.
A nic co dobre w życiu nie jest łatwe ani proste ...
- wypadałoby się zatem pogodzić z tym faktem ...
Można jednak pójść dwoma drogami - albo to nauczanie przyjąć do wiadomości albo poznawać - a jeszcze lepiej - przyjąc do wiadomości i starać się coraz głębiej poznawać.
Jeżeli staniesz na stanowisku że "Kościół się myli" to do Boga się nie przybliżysz choćbyś nie wiem jak próbował poznawac nauczanie Kościoła.
W swoich problemach zatem - zastanów się nad tym, czy wierzysz w to, że Bóg zesłał Swojego Syna z Miłości do człowieka by wybawić świad od zła.
Syna, który całym swoim życiem a także i śmiecią i Zmartwychwstaniem pokazał nam drogę do Boga.

[ Dodano: Sob 16 Gru, 2006 20:25 ]
By wyrazić się już zupełnie jasno:
Podczas mojego "kryzysu Wiary" dość rzetelnie podeszłem do całej sprawy - to znaczy po to by nie zagubić się w gąszczu różnych informacji dość sceptycznie podchodziłem do każdej informacji sprawdzając pod wieloma "kątami" wszelkie dostępne informacje w różnych dręczących mnie sprawach i przyjmując do swojego "światopoglądu" tylko te, które miały pokrycie logiczne i merytoryczne zarazem i "wyłapując" wszelkie nieścisłości
Dla przykładu:
Teza:
"Kosciół sprzeciwiał się nauce, bo... (np.) wyklął Kopernika po opublikowaniu jego pracy" - wydawała mi się jak najbardziej OK - sprawdzałem jednak dalej w innych źródłach, których naprawdę nie brakowało
Zaciekawiło mnie jednak np. dlaczego to Kościół wyklął uczonego po ok. 60 latach po jego śmierci a zupełnie do tej tezy nie pasował mi fakt, że to własnie Kościoł zaczął przybliżać wiedzę wszystkim począwszy od tworzenia szkółek parafialnych "dla ludu" oraz zainicjował rozwój Uniwersytetów (sprawdzałem - to fakt).
Do tego - Kościół wręcz SPONSOROWAŁ badania Kopernika i to bardzo powaznymi kwotami ...
Teza "sprzeciwiania się nauce" przez Kościół okazała się zatem zwykłym pomówieniem ...
Takich przykładów można by mnożyć - po "-nastym" byłem już pewien tego, że Kościół bardzo częęsto poddawany róznego rodzaju atakom i nacikom może czasem i "zbłądził" - jednak niemalże na cud zakrawa, że przy potwornym nasileniu róznego rodzaju ataków wogóle jeszcze trwa i że zupełnie nie "zszedł na manowce".
To własnie jest zaś dla mnie najlepszym dowodem na działanie żywego Boga i Ducha Świętego w Kościele - i poprzez Kościół.

[ Dodano: Sob 16 Gru, 2006 20:34 ]
Chciałbym również zauważyć, że zdanie - np.:
Bekonik napisał(a):(...) wiara opiera się na bezrozumnym przyjmowaniu dogmatów podanych przez tą niedoskonałą poniekąd organizację to skąd wiesz, że to jedyna słuszna droga?
nie jest żadnym 'bezstronnym" podejściem służącycm wyjasnieniu danej sprawy lecz jest już pewną tezą - ba twierdzeniem ...
- to zdanie świadczy o przejęciu pewnych tez lansowanych przez źródła "ateizujące" do swojej świadomości ...
A stwierdzam tak dlatego, że do tego, co napisałem już wczesniej dołozyłeś niczym aksjomat "bezrozumne przyjmowaniu dogmatów
" [w domyśle - przez wiernych].
Nasza wiara jest w pełni logiczna - tak bardzo logicznie jest ze sobą wszystko powiązane, że może okazać się czasem niezrozumiałe dla umysłów które posiadają albo mało wiedzy, albo mniej "pojmujących' albo ... zagubionych w gąszczu przeróżnych sprzecznych informacji i opinii i szukających prawdy ...
Prawdy jenak nie znajdziesz jeżeli tak naprawdę sam nie bedziesz starać się w logiczny sposób powiązać faktów i nauczania Kościoła ...