ddv napisał(a):Widzisz, mój drogi - fakt, że Mieszkowi udalo się zjednoczyć kilka plemion i stworzyć tam ośrodek silnej władzy PLEMIENNEJ - wcale nie oznacza, że udało mu się stworzyć Państwo z prawdziwego zdarzenia na podstawie kultów pogańskich.
Jasienica pisze wręcz coś odwrotnego - stworzenie państwa mozliwe było dopiero PO PRZYJĘCIU CHRZEŚCIJAŃSTWA
Drogi historyku chrześcijański, jak już powołujesz się na Jasienicę, to podaj także przytoczone przez niego powody. Ja Jasienicy akurat nie czytałam, uczyłam się z innych podręczników, ale mogę ogólnie powiedzieć na czym to stwierdzenie Jasienicy się opiera. Otóż państwo, to nie tylko aparat przymusu i zarządzania, który reprezentował książę Mieszko I oraz terytorium, które w czasach mieszka było bardzo "płynne" z uwagi na liczne podboje, celem powiększenia terytorium, jak i najazdy sąsiedzkie uszczuplające terytorium. Państwo, to także prawo, naród (w tym wypadku plemię) mówiący wspólnym językiem, posiadający wspólną kulturę i wspólną religię. Prawo wykonywał i tworzył władca. To prawo siłą rzeczy nie było spisane, ale było zwyczajowe lub precedensowe, ale w czasach Mieszka było właściwie kaprysem władcy. Nadto państwo musiało być uznane przez inne państwa sąsiedzkie, w przeciwnym wypadku stwałao się bardzo łatwym łupem sąsiadów o uznanej państwowości i pies z kulawą nogą o takie plemiona by się nie upomniał. Na Zachodzie mieliśmy bardzo silne państwo, powstałe po rozpadzie państwa Karola Wielkiego, na czele którego stał cesarz niemiecki z tytułem cesarza rzymskiego, jako spadkobiercy Cesarstwa Rzymskiego.Każdy władca w Europie był namaszczany przez papieża i otrzymywał od niego koronę i berło. Od tego momentu władca sprawował władzę z namaszenia boskiego i był pod ochroną papieża, który był najwyższym autorytetem politycznym ówczesnej Europy. Na Wschodzie zaś mieliśmy plemiona ruskie, w takiej samej sytuacji prawnej jak Polanie.
MieszkoI, chcąc zabezpieczyć się od silniejszego zachodniego sąsiada i ostrząc sobie ząbki na terytoria ruskie, chciał upodmiotowić politycznie swoje księstwo. Przeszkodą była religia pogańska, która zamykała mu drogę do papieża. Stąd ożenek z Czeszką Dobrawą (chrześcijanką) i chrzest w 966 r. zwany oficjalnie chrztem Polski. Tak naprawdę ochrzcił się tylko Mieszko i jego dwór, a plemiona polskie dalej żyły sobie w pogaństwie. Celowo wybrał "drogę czeską", aby pominąć Niemcy, silnego konkurenta. Tę linię polityczną kontynuuje Bolesław Chrobry i to on żelazną łapą wprowadza chrześcijaństwo wśród Polan. Dla przykładu za nie przestrzeganie postu w piątek, osobiście wybijał zęby winowajcy uderzeniem w szczękę, bo ludkowie się chrzcili, a jakże - książę pan kazał, to się chrzcili, ale i tak żyli po swojemu. Bolesław Chrobry poszerza terytorium o słowiańskie plemiona Łużyczan i grody czerwieńskie, Ruś Czerwoną i Ruś Białą. Zabiega także o względy cesarstwa. Słynny zjazd gnieźnieński z Ottonem III, któremu marzyła się zjednoczona chrześcijańska Europa. Otton przyrzekł Bolkowi pomoc w staraniu o koronę. Otrzymał ją niemal na łożu śmierci w 1025 r. I co? Zaczyna się kontrewolucja religijna, niemal cały wiek trwająca, której kres położył dopiero Kazimierz Odnowiciel.
Tak wygląda prawda o kulturze chrześcijańskiej w piastowskiej Polsce. Władcy dalej w duszy byli poganami. Chrześcijaństwo było tylko wymogiem politycznym. Rżnęli, siekli i palili bez zmrużenia okiem.
[ Dodano: Sob 21 Sty, 2006 14:48 ]
ddv napisał(a):A wiązało się to własnie z napływem kultury i cywilizacji CHRZEŚCIJAŃSKIEJ.
To, co mamy obecnie (rozwój nauki, techniki i wiedzy) - to własnie wynik działalności chrześcijaństwa - które to nie dopuściło do roztrwonienia ogromnej ilości wiedzy i prac Starożytnych (głownie Greków i Rzymian).
Tak sie skalda, że to własnie na polecenie papieskie pracowici mnisi (głównie Benedyktyni) przepisywali ręcznie te prace by nie rozpadły się ze starości.
To również władze kościelne zakładały bądź stanowiły mecenat nad pierwszymi Uniwersytetami (scholastyka).
Nie rób śmiechu chłopie, bo pęknę.
1. To prawda, że Kościół sprawował mecenat nad nauką, ale jaki? Otóż, żeby ktoś mógł się kształcić
musiał otrzymać święcenia kapłańskie - tak też było z Kopernikiem. Dla innych i dla kobiet nauka w tych szkołach była niedostępna! Dopiero w dobie renesansu wymóg ten skasowano.
2. To prawda, że Benedyktyni przepisywali książki, bo nie było druku - wynalazł go dopiero Jan Guttenberg w 1517 r. Nikt inny nie mógł tego robić, bo tylko duchowni znali pismo.
3. Scholastyka kategorycznie odrzucała kulturę grecką i rzymską. Był wręcz zakaz koscielny, aby nie korzystać z osiągnięć filozofii greckiej, jako pogańskiej. Dopiero Św. Tomasz z Akwinu przywraca ją do łask, ale tylko na gruncie filozofii. Rozkwit dorobku starożytnych następuje dopiero w dobie renesansu i to nie za sprawą Kościoła, ale za sprawą światłych świeckich malarzy, pisarzy, którzy od tej pory mieli dostęp do uczelni. Faktem jest, że Kościół był najpoważniejszym mecenasem sztuki i hojnie nagradzał. Dla przykładu Jan Kochanowski za tłumaczenie Psałterza Dawidów oraz Pieśni został tak doceniony, że otrzymał probostwo, mimo, że był osobą świecką, ożenioną z Dorotą Podlodowską z Odrowążów. Probostwo bowiem było posadą kościelną, przynoszącą dochody.
Dzisiejszy rozwój nauki i techniki zawdzięczamy bardziej rewolucji francuskiej, która ucięła definitywnie "naukowy mecenat Kościoła". Ale zdążono jeszcze rozprawić się z Giordano Bruno i spalić na stosie za głoszenie kopernikańskich herezji o tym, że Ziemia krąży wokół Słońca.