Pytanie pierwsze: na ile dopuszczasz ptaki, które wydziobują ziarna Słowa Bożego. W dalszej części Ewangelii Jezus powie, że ptakiem jest zły duch. On chce porwać zasiane w tobie ziarna. Dlatego czy przypadkiem nie jest u Ciebie tak, że idziesz np. na Mszę i Bóg na niej zasiewa ziarenka. A później to, co usłyszysz jednym uchem wypuszczasz drugim? Czy przypadkiem nie za często wnosisz na modlitwę tysiące różnych spraw? Później zamiast na Jezusie skupiasz się na problemach, marzeniach i innych tego typy „rozpraszaczach” podsuwanych przez diabła?
Pytanie drugie: czy przypadkiem nie ma w tobie skał? Fakt, skały są przysypane ziemią. Ziarenka szybko kiełkują, ale nie zapuszczają korzeni. I kiedy przychodzi słońce usycha to, co zasiał Bóg. Bo na początku usłyszysz z Pisma Świętego, z kazania, od księdza w konfesjonale, coś, co ciebie nawróci, podniesie na duchu, zainspiruje. Jesteś szczęśliwy. Jest radość, jest euforia, lista postanowień. Ale gdy pojawi się palące słońce, czyli pierwsze trudności, może drobne prześladowania, w których trzeba się wykazać, sytuacje, gdzie wśród najbliższych musimy przypomnieć im o Ewangelii, to mówimy eee to ja już się nie bawię. No i znowu nic nie wyrasta.
Trzecie pytanie: Ile jest u ciebie cierni, które nie pozwalają rosnąć ziarenkom. Ciernie są różne. Mogą nimi być bogactwo, sława, chęć, aby innym się przypodobać, wygoda, a nawet drugi człowiek, którego kochasz bardziej niż Boga. Bóg będzie przy okazji. No i przy okazji znów nic nie wyrasta. Jeśli coś zakłóca wzrost Bożych ziaren, jest to chwast! Ile jest w tobie chwastu?
Ale Bóg się nie poddaje. Bo jest hojnym i cierpliwym siewcą. Rzuca non stop swoje ziarna. Próbuje znaleźć kawałek żyznej gleby, w naszym umyśle, woli, duszy i sercu. Chce przebić się przez nasz lęk, opór, dostać się do czegoś co jest miękkie, co jest zdolne do przyjęcia ziaren. I niekiedy udaje mu się znaleźć kawałek naszego ja, gdzie ziarno Słowa Bożego wydaje plony.
Dzisiejsza Ewangelia to Ewangelia o hojności i cierpliwości Boga. Bóg nieustannie daje nam talenty, szanse, podsyła nam ludzi. Ale my to wszystko marnujemy, talenty zakopujemy. Często nie wierzymy, że jesteśmy w stanie być dobrzy, być święci. Nie pozwalamy wzrastać temu, co ukryte jest w Bożym ziarnie. Pozwól więc urosnąć temu, co sieje Bóg. Zrób rachunek sumienia. I wyrwij to, co jest u Ciebie chwastem, wypłosz ptaki – złego ducha, a kamienistą drogę przysyp obfitą ziemią modlitwy. Wtedy to, co zasieje Bóg wyda plon trzydziesto, sześćdziesięcio i stokrotny.