NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Na pielgrzymim szlaku…. (1)



Zbliża się czas wyruszenia wielu osób na pielgrzymi szlak. Dlaczego warto pójśc po raz pierwszy, nawet w dojrzalym wieku? Tajemnicę pielgrzymowania odkryl w rozmowie z Marią Rachel Cimińska, ojciec Michał Nowak OFM Conv.


Maria: Temat pielgrzymowania ma już wielowiekową tradycję. Czy mogę prosić Ojca o przybliżenie historii pielgrzymowania?

O. Michał Nowak OFM Conv: Rzeczywiście pielgrzymowanie ma już długą tradycję.  Metaforycznie możemy powiedzieć, że już Adam i Ewa udali się w pielgrzymkę przez ziemię, kiedy Pan Bóg pożegnał ich w raju. Wprawił ich niejako w ruch, nadał im swoistą dynamikę. Potem, w historii zbawienia spotykamy jeszcze niejednego pielgrzyma. Czasem pielgrzymowanie ma charakter bardziej indywidualny, jak choćby w przypadku Abrahama (choć i on zabrał na pielgrzymkę cała swoją rodzinę), czasem wspólnotowy, jak w przypadku Narodu Wybranego wyprowadzonego z Egiptu i pielgrzymującego po pustyni w kierunku Ziemi Obiecanej. Zawsze jednak ta droga, którą mają pokonać pielgrzymi, jest dla nich wielką lekcją, a samo pielgrzymowanie przynależy do wiary Izraela. Każdy nabożny Izraelita miał bowiem obowiązek kilkakrotnie w ciągu roku pojawić się przed Panem w świątyni jerozolimskiej. Te pielgrzymki były tak znaczącym przejawem religijności, że do dziś pozostały nam piękne pieśni z nimi związane, a mieszczące się w Księdze Psalmów. Psalmy 120-135 to Psalmy pielgrzymów do Jerozolimy, pełne natchnienia, przesycone zarówno bolesnymi, jak i radosnymi emocjami, ale nade wszystko przeniknięte ufnością do Pana.

Na gruncie chrześcijaństwa, pielgrzymki oczywiście nie zniknęły, a wręcz przeciwnie, rozwijają się od pierwszych wieków istnienia Kościoła. Ich celem są bardzo często groby męczenników, tych uznanych przez Kościół, jak i tych obecnych w świadomości wierzących. Niejednokrotnie w miejscach ich pochówku, dzięki ich wstawiennictwu modlitewnemu dokonują się znaki i cuda. Bywa też, że ludzie pielgrzymują do starców, którzy oddalają się od ludzkich siedzib, zamieszkują tereny pustynne i są uznawani za wybitne autorytety duchowe. Ale najżywszy jest ruch pielgrzymkowy do miejsc świętych, związanych z osobą samego Jezusa oraz Jego pierwszych Apostołów. Najczęściej miały one charakter pokutny, zważywszy na to, że sakramentalna pokuta do czasów wczesnego średniowiecza mogła być sprawowana tylko jeden raz w życiu i dotyczyła grzechów najcięższych. Stąd też pokuty były niezwykle surowe i uciążliwe. A do często wymierzanych należała właśnie pielgrzymka do któregoś ze świętych miejsc. Było to wówczas przedsięwzięcie nie tylko drogie, ale również niebezpieczne, stąd przekonanie, że pielgrzymka jest dobrą propozycją pokutną.

Ten pokutny charakter pielgrzymowanie posiada obecnie i dlatego pierwsze słowa Regulaminu naszej pielgrzymki brzmią – Pielgrzymka jest aktem religijno – pokutnym. Jej uczestników powinien cechować duch modlitwy, ofiary, miłości oraz zdyscyplinowanie. To ważne, bo od samego początku wszystkim nam wskazuje, po co i dokąd idziemy. Nikt nie ma wątpliwości w czym uczestniczy i nie pomyli pielgrzymki z rajdem pieszym, którzy rządzi się nieco innymi prawami.

Dziś celem pielgrzymek są zwykle sanktuaria, a samo pielgrzymowanie stało się zdecydowanie łatwiejsze. Kilka godzin w samolocie i można uklęknąć na ziemi, po której przechadzał się Chrystus. Tym większy szacunek dla tych, którym się chce w pocie czoła, przez kilkanaście dni zmierzać na Jasną Górę pieszo.



Maria: Wakacje wielu ludziom kojarzy się z przygotowaniami a następnie wyruszeniem na Jasną Górę. Co sprawia, że ludzie decydują się na ten trud?

O. Michał Nowak OFM Conv: Oczywiście każdy człowiek to inna historia i inna inspiracja, żeby wyruszyć. Pielgrzymi dzielą się zwykle na dwie grupy. Pierwsi to ci, którzy zwykle w młodości zaczynają chodzić. Idą raz, a potem nie wyobrażają sobie wakacji bez pielgrzymki. Mają zwykle jakąś przerwę, w której rodzą im się dzieci, a  kiedy te dzieci podrosną, znów, tym razem już z całą rodziną wyruszają na szlak. Druga grupa to ci, którzy wyruszają po raz pierwszy, dochodzą na Jasną Górę i to im w zupełności wystarcza. Najczęściej pozostaje w nich jakieś miłe wspomnienie, chętnie wspierają pielgrzymkę modlitwą, czy groszem, ale sami już więcej nie wyruszają. Ostatnio natomiast obserwuję kształtowanie sie nowej grupy – ludzi, którzy decydują się wybrać po raz pierwszy na pielgrzymkę w wieku dojrzałym. Mówią na przykład – ojcze, zawsze chciałem, ale praca, rodzina. Teraz jestem na emeryturze, ale jeszcze dobrze się czuję, więc spróbuję. Próbują i zwykle dochodzą bardzo szczęśliwi.

Oczywiście najczęściej motywem do wyruszenia jest tak zwana intencja. Ktoś chce o czymś ważnym Panu Bogu powiedzieć, a na dowód tego, jak bardzo takiemu człowiekowi zależy na tym, żeby Pan Bóg usłyszał jego prośbę, czy dziękczynienie, postanawia on włożyć w to swój wysiłek, postanawia dać coś z siebie, ofiarować trochę trudu i cierpienia. To oczywiście nie jest jakiś handel z Panem Bogiem – to Ty mi coś daj, a ja w zamian za to pójdę na pielgrzymkę, nie! Chodzi raczej o moje zaangażowanie. Jakbym mówił – Panie Boże, wiem że wszystko jest łaską, ale do tego banku łask chcę dołożyć swoje cierpienie, abyś mógł nim swobodnie dysponować.

Czasem za taką decyzją o wyruszeniu stoi pragnienie odprawienia rekolekcji w drodze, bo tak również często nazywamy pielgrzymkę. Tu nie chodzi tylko o słuchanie konferencji, czy medytacji. Kiedy człowiek doświadcza bólu i wysiłku, wszystko zdaje sie przemawiać dużo wyraźniej. Pojawia się wiele cennych odkryć, sytuacji, ludzie, którzy idą wokół mnie, ci, którzy mnie przyjmują, stają się dla mnie lekcją Bożej miłości, troski, dowodem Jego czuwającej Opatrzności. Czasem po pielgrzymce ludzie mówią – ojcze, ja odkryłem, że jestem taki bogaty. Nie materialnie, ale duchowo, wewnętrznie.

A do tego dochodzą jeszcze więzi, które na pielgrzymce wytwarzają się dość szybko i są bardzo silne. Wspólny trud, walka ze swoją słabością, pomoc wzajemna, to rzeczywistości, które łączą ludzi w głębokiej przyjaźni częstokroć na całe życie.

 

 

Maria: Jest Ojciec opiekunem grupy, która wędruje wraz z Pielgrzymką Elbląską. Czym dla Ojca jest pielgrzymowanie do tronu Jasnogórskiej Pani?

O. Michał Nowak OFM Conv: Do tronu Maryi idę już „nasty” raz, (jeśli dobrze liczę to 14) i należę do tych „zarażonych”. Trudno mi sobie wyobrazić wakacje bez tego wydarzenia, jakim jest piesza pielgrzymka na Jasną Górę. Pochodzę spod Malborka i prawie wszystkie moje pielgrzymki odbyłem właśnie w ramach Elbląskiej Pielgrzymki Pieszej.

Co mnie motywuje? Po pierwsze wierzę głęboko i doświadczam tego, o czym mówiłem wcześniej. Na pielgrzymce Pan Bóg mówi dwa razy głośniej. A może to ja po prostu jestem ciszej i tak wyraźnie go słyszę. Nie ma mediów, telefon tylko, kiedy naprawdę trzeba; jest dużo ciszy. To niesłychanie inspirujące i zawsze wracam z niej duchowo pokrzepiony. Ludzie często mówią o ładowaniu akumulatorów, i choć to często powtarzany slogan, to obrazowo wyraża to, co się dzieje również ze mną. Po takim doświadczeniu chce się żyć.

Ludzie. I ci, którzy idą wraz ze mną, za których czuję się w tej drodze odpowiedzialny. I ci, którzy stoją przy drodze, witają nas w swoich parafiach i domach. Tacy dobrzy. Nie umiem tego dobrze opisać, ale chyba nigdzie i w żadnych okolicznościach życia nie doznałem tak wielkiej i bezinteresownej dobroci, jak właśnie podczas pielgrzymki. Poza tym, sami pielgrzymi są dla mnie ogromną radością. Kocham swoje kapłaństwo i naprawdę lubię nim służyć. A na pielgrzymce mam tak wiele okazji. Zwykle idą na nią ludzie, którzy chcą „czegoś więcej”, albo „czegoś szukają”. Niekończące się rozmowy na tematy duchowe, wiele dobrych, głębokich spowiedzi, czasem z całego życia. Widzę łaskę Boga, która przemienia ludzi. Mogę w tym cudzie uczestniczyć. Czasem klękam w którymś z napotkanych kościołów i wołam w duchu – Boże, dziękuję Ci za moje kapłaństwo, za możliwość tej szczególnej służby drugiemu człowiekowi.

Wreszcie aspekt franciszkański. To, co kocham w pielgrzymowaniu to dwa tygodnie nieustannego obcowania z przyrodą. Piękne pola falujące zbożem, żniwiarze na kombajnach wzbijający tumany kurzu, zwierzyniec na łąkach ciekawie nam sie przyglądający, szemrzące strumienie, żar lejący się z nieba na zmianę z ulewnym deszczem. Ten świat zapachów, barw, dźwięków. Po prostu coś fantastycznego. A dusza w tym wszystkim niejako naturalnie wznosi się do Boga.

No i intencja. Odkąd zostałem kapłanem podjąłem pewne zobowiązanie duchowe i każda pielgrzymka jest ofiarowywana przeze mnie jako wynagrodzenie i przebłaganie Pana Boga za nasze, kapłańskie grzechy. Niektórzy mi o tym przypominają zwłaszcza wówczas, kiedy już naprawdę padam i nie mam siły. Wówczas dźwigam się i idę dalej. Bo być może któryś z braci kapłanów tej modlitwy i ofiary właśnie teraz szczególnie potrzebuje.



Maria: Osoby zainteresowane pielgrzymką ze św. Franciszkiem: gdzie mogą dowiedzieć się więcej o grupie, sposobie zapisu itd.?

O. Michał Nowak OFM Conv: Nasza strona internetowa aktualnie w wielkiej przebudowie. Ale zawsze chętnie udzielę wszelkich informacji. Wystarczy napisać e-maila i wysłać go na mój adres – michnow@wp.pl. Można też zadzwonić pod numer 785 777 100, a odpowiem na wszystkie pytania z pielgrzymką związane. I oczywiście można wyruszyć z nami. Startujemy 28 lipca z parafii św. Pawła Apostoła w Elblągu, ul. Obrońców Pokoju 10. Zapisy dzień wcześniej, 27 lipca w domu parafialnym. Gwarantujemy nocleg tym, którzy przyjadą z bliska czy z daleka.

Zapraszam zatem. Dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba. A Mama na Jasnej Górze jak każdego roku wygląda przez okno i z niecierpliwością oczekuje na swoje dzieci.


Maria: Bóg zapłać za rozmowę.



Foto. O.Michał Nowak OFM Conv

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *