Maria: Czy poprzeczka, którą coraz bardziej podnosił Kamil, nie zniechęcała współbraci czy też nowych kandydatów?
O. Krzysztof Trębski: Rzeczywiście, w którymś momencie takie nieustanne windowanie poziomu spotkało się z oporem. Sprawa dotyczyła idei tzw. “całkowitej posługi”. Postulowała ona zaangażowanie zakonników we wszystkie prace związane z funkcjonowaniem szpitala – a więc już nie tylko do posługi chorym, ale także np. do mycia podłóg, gotowania posiłków itp. Wymagało to gigantycznego nakładu sił od już i tak bardzo zapracowanych współbraci. Ponieważ nie byli temu w stanie podołać, stanowczo się sprzeciwili, sprawa oparła się o Stolicę Apostolską – a dokładniej o autorytet papieża Klemansa VIII, który zażegnał ten konflikt bullą “Superna dispositione” z 29 XII 1600, która przywracała status quo sprzed konfliktu. Ta swoista próba “skodyfikowania heroizmu”, mimo że z całą pewnością odpowiadała pierwotnemu zamysłowi św. Kamila, na który on sam się powoływał, ostatecznie się nie powiodła. Dodajmy, że nie ma żadnych wzmianek o tym, by z powodu tego konfliktu jakiś zakonnik opuścił Zakon, czy też, by młodzi bali się doń wstępować.
Maria: Jak wyglądały ostatnie jego dni? Czy był otoczony współbraćmi, czy też jak niektórzy ojcowie założyciele, umierał odepchnięty przez wspólnotę którą sam uformował?
O. Krzysztof Trębski: Gdy Kamil był bliski śmierci, wieść o tym rozniosła sie lotem błyskawicy po całym Rzymie. Papież posłał kardynała Ginnasi ze swym błogosławieństwem i z wiatykiem do łóżka umierającego.
Kamil umarł w Rzymie wieczorem 14 lipca 1614, otoczony współbraćmi i innymi osobami świeckimi, które go ceniły i kochały. Został beatyfikowany przez papieża Benedykta XIV w 1742 roku i kanonizowany w 1746. Papież Leon XIII ogłosił go w 1866 roku patronem wszystkich szpitali i chorych na całym świecie. Z kolei Pius XI, w 1930 r. podał go jako przykład dla wszystkich lekarzy i pielęgniarzy. Paweł VI, w 1964, ustanowił go patronem Abruzji. W końcu, w 1975 ogłosił go patronem Włoskiej Wojskowej Służby Medycznej, szczególnie zaś patronem nosicieli kardio – elektro stymulatorów.
Maria: Jak wyglądał rozwój Zakonu Kleryków Regularnych Posługujących Chorym? Czy przede wszystkim zatrzymali się na terenie Włoch, czy wyruszyli nieść pociechę cierpiącym w innych krajach? Jak owa wędrówka wyglądała? Kiedy dotarliście do Polski?
O. Krzysztof Trębski: Kamil i pierwszych jego dwudziestu pięciu współbraci złożyli wieczne śluby w 1591 roku. Od tego czasu idea św. Kamila zaczęła sie szybko rozprzestrzeniać. Już pod koniec życia Kamila, zakonnicy z czerwonym krzyżem byli znani na północy Włoch: w Genui i Mediolanie, oraz na południu w Neapolu. Wszędzie posługiwali jako kapelani szpitalni i służyli chorym po domach. Dziś Kamilianie są obecni w ponad 40 krajach na wszystkich kontynentach.
Do Polski idea św. Kamila przeniknęła z terenów niemieckich. Już w 1905 roku w Miechowicach koło Bytomia trzej Kamilianie otworzyli dom zakonny. Szukali też w międzyczasie dogodnego miejsca na otwarcie dużej placówki służby zdrowia. I tak w 1907 roku zakończono w Tarnowskich Górach budowę „Lecznicy św. Jana Chrzciciela”. Leczono tam nałogowych alkoholików, a przez pewien czas także chorych umysłowo. Podobnie w Zabrzu w 1928 roku zbudowano duży kompleks leczniczy, gdzie opiekowano się szczególnie osobami starszymi. Równocześnie przyjmowano kandydatów do Zakonu z całej Polski.
Po wojnie w 1946 roku zostaje utworzona Polska Prowincja Zakonu Kamilianów. Niestety w roku 1950, pięknie zapowiadająca się działalność Kamilianów zostaje zahamowana a szpitale zostały odebrane Zakonowi i upaństwowione. Możliwa była tylko praca duszpasterska w czterech parafiach prowadzonych przez Zakon: w Tarnowskich Górach, Zabrzu, Białej Prudnickiej i Taciszowie. W obrębie tych placówek zakonnicy otaczali także posługą chorych w domach prywatnych i szpitalach. Należy przy tym zaznaczyć że w Polsce Ludowej, przez dłuższy czas, praca kapelanów szpitalnych była bardzo utrudniona.
Maria: Czy można powiedzieć, że charyzmat św. Kamila jest wciąż aktualny? W jaki sposób jest on postrzegany w XXI wieku?
O. Krzysztof Trębski: Charyzmatem zakonu jest służba chorym i to oni stanowią centrum posługi Kamilianów. Zakonnicy kamiliańscy w chorych mają widzieć cierpiącego Chrystusa i służyć Jemu w tych najsłabszych członkach Kościoła, dlatego właśnie oprócz trzech ślubów: ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, składają jeszcze czwarty ślub służby chorym nawet z narażeniem życia.
Św. Kamil istotę tego powołania wyraził słowami: łóżko chorego jest jak ołtarz, każdy chory jest jak hostia do konsekracji. Kamilianie są obecni tam gdzie człowiek cierpi i potrzebuje pomocy. Wszędzie tam, za wskazówkami św. Kamila, otaczają chorych wszechstronną opieką. Wykonują podstawowe czynności pielęgniarskie i leczą podopiecznych. Udzielają im wsparcia duchowego, tak bardzo potrzebnego podczas choroby. Pomagają zarządzać szpitalami. Zapewniają posługę duchową jako kapelani szpitalni i duszpasterze. Służą cierpiącym rozległą wiedzą w zakresie etyki i teologii prowadząc instytuty pastoralne teologii służby zdrowia. Odpowiadają na wszelkie wezwania związane z cierpieniem, również i te współczesne, jak narkomania, alkoholizm czy bezdomność.
Dziś Kamilianie w Polsce podjęli wiele nowych wyzwań i oprócz czterech parafii, prowadzą Szpital w Tarnowskich Górach; Domy Pomocy Społecznej: w Zbrosławicach (dla mężczyzn upośledzonych umysłowo), w Pilchowicach (dla dzieci specjalnej troski) i w Zabrzu (dla nieuleczalnie chorych) oraz Zakłady Opiekuńczo-Lecznicze w Hutkach koło Olkusza i w Zabrzu. Ważny jest także Ośrodek Readaptacyjny dla narkomanów, nosicieli wirusa HIV i chorych na AIDS w Karczewie – Anielinie i Piastowie koło Warszawy.
W Ursusie k/Warszawy działa też Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej, która prowadzi Pensjonat „Św. Łazarza” i niesie wszechstronną pomoc ludziom bezdomnym i ubogim w duchu wskazań Katolickiej Nauki Społecznej.
Od 2007 roku Kamilianie rozpoczęli współpracę jako kapelani z Instytutem Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Zakonnicy z czerwonym krzyżem na piersi posługują również jako kapelani w szpitalach w Warszawie, Tworkach, Zabrzu, Tarnowskich Górach, Białej Prudnickiej oraz opiekują się chorymi w domach prywatnych – szczególnie umierającymi.
Polscy Kamilianie pracują również poza granicami kraju: w Berlinie, w Austrii, we Włoszech: Rzym (jako kapelani w kilku szpitalach), Bucchianico (Sanktuarium poświęcone św. Kamilowi), Genua (szpital miejski), oraz na Madagaskarze i w Gruzji.
Po czterystu latach istnienia, dzieło Świętego Kamila zachowuje nadal swoją pierwotną świeżość i aktualność posłania, ponieważ mimo ciągłego postępu medycyny, człowiek chory zawsze oczekuje kochającego serca i pomocnych dłoni.
Maria: Bóg zapłać za rozmowę.
Foto.Conti/Kamilianie