NOBISCUM AD CAELUM…

Wstąpmy do Ogrodu Pana

 

Dzisiaj w Kościele Katolickim przeżywamy wspomnienie NMP z Góry Karmel. O pojawieniu się szkaplerza w pobożności karmelitańskiej powiedziała w rozmowie z Marią Rachel Cimińską, Iwona Wilk radna prowincjalna Krakowskiej Prowincji Świeckiego Zakonu Karmelitów Bosych (OCDS).

(więcej…)

Trzeba prorokować


Autor: ks. Tomasz Ważny CM
www.misjonarze.pl

Nie było łatwo prorokom Starego Testamentu.  Z kart ich ksiąg niejeden raz wylewają się potoki żalów na współbraci Izraelitów, którzy – choć wybrani – za nic mają swoje wybraństwo, czyniąc to, co złe, podłe, niskie i niemiłe Bogu.  Ból w sercu proroka musiał być szczególny, gdy patrzył na występki tych, którzy byli mu tak bliscy – sam wszak był synem Izraela.  Tak było w przypadku Izajasza, to samo przeżywał Jeremiasz, dziś natomiast liturgia Kościoła stawia mi przed oczy Ezechiela, któremu Bóg zapowiada, że jego spotka dokładnie ten sam los: pójdzie do ludzi „o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” – i wcale nie jest pewne, czy jego wołanie będzie w ogóle usłyszane.  Patrząc po ludzku – perspektywa marna, by nie rzec: beznadziejna.  W słowa owego posłania wplata jednak Bóg passus, który można by nazwać – używając współczesnego języka – „programem minimum”.  To słowa, które niosą w sobie duży ładunek pocieszenia, to słowa, które są jak lina asekuracyjna, gdyby prorok, widząc niepowodzenie swej misji, chciał się z niej wycofać.  Posłuchajmy raz jeszcze tych słów: „A oni czy usłuchają, czy nie, są bowiem ludem opornym, przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich”.

Bądź z nimi – zdaje się mówić Bóg – twoja obecność wśród nich jest nie do przecenienia.  Bądź i trwaj, nawet gdy słowa twoje wydawać się będą zupełnie na wiatr.  Sama twoja obecność bowiem będzie dla nich wyrzutem sumienia.  Fakt, że jesteś, że nie schodzisz z posterunku, że Ci na nich zależy, obudzi może w którymś z nich myśl zbawienną i ożywczą: czy nie warto wrócić?  Bardzo często bowiem bywa tak, że człowiek w złu przez siebie czynionym zapętli się tak mocno, że zatęskni za sytuacją czystą, jasną i jednoznaczną.  Twoja nieprzerwana obecność przy nim powie mu, że jesteś posłańcem od Kogoś, kto jest rękojmią stałości.  A stałość to: wierność, prawda, to opoka i fundament, to pewność kierunku i jednoznaczność ocen.  To moc.  To – łaska.

Obym nie zechciał się zwolnić z obowiązku prorokowania.  Obym nie zwątpił w moc mego świadectwa.  O to Cie dziś proszę, Jezu, który boleśnie doświadczyłeś w Nazarecie odrzucenia przez najbliższych.  O tak, to boli – nie być zrozumianym w swej trosce, być wykpionym, gdy człowiekowi zależy, być odrzuconym tylko dlatego, że pokazuje się komuś, że źle czyni – i że Bogu to się nie podoba.  A przecież to jest tak ważne i potrzebne. Jak wyglądałby świat, gdybyśmy przestali być dla siebie prorokami?

Ezechielu, Jeremiaszu, Izajaszu – pomóżcie mi być prorokiem.  Wstawiajcie się za mną na drodze świadectwa.

Foto. Wikipedia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *