I oto mamy wreszcie pierwszą od bardzo długiego czasu niedzielę zwykłą. I oto, po trwającym kilka miesięcy korowodzie, w którym szły za sobą: fiolet Wielkiego Postu, czerwień dni Męki Pańskiej, złoto radosnych obchodów wielkanocnych, i Pięćdziesiątnicy, i niedzieli Trójcy Przenajświętszej, wszedł wreszcie do wnętrz naszych kościołów kolor zielony. I tak już pozostanie – aż do listopada.
Właśnie zieleń przed wiekami postanowiono uczynić flagowym kolorem okresu zwykłego. Kolor natury, kolor pokoju i ukojenia. Kolor zgody ze światem i samym sobą. Kolor, który wycisza i obdarza pozytywną energią. Kolor – nadziei. Zaiste, niech będą błogosławieni wszyscy mądrzy liturgiści Kościoła. Ci, co ubrali „okres w ciągu roku”, jak się go prozaicznie nazywa, w tę niezwykłą i tak wiele mówiącą barwę.
Mamy więc oto dziesiątą niedzielę zwykłą roku „B. Jej czytania mszalne odsyłają nas najpierw do rajskiego ogrodu, gdzie dokonał się już pierwszy w historii ludzkości grzech. W tej sytuacji głęboko smutnej i źle rokującej na przyszłość (oto świat się zaczyna, i już na starcie pojawia się grzech; co będzie dalej?) Bóg daje pierwszym ludziom – i pierwszym grzesznikom – nadzieję, mówiąc do węża-szatana: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. Mają więc odtąd pierwsi rodzice prawo, by nie tracić nadziei. Mają więc odtąd – a z nimi i my, ich nieodrodne dzieci – punkt zaczepienia w trwającym po dziś dzień boju ze złem, z grzechem, z szatanem. Są nim Boże słowa o tym, że w tej walce nigdy nie będziemy sami, bo „u Pana łaska – i odkupienie”, jak powiedzą nam słowa refrenu dzisiejszego psalmu responsoryjnego.
Potem zaś potwierdzi to jeszcze święty Paweł, pisząc do Koryntian: „My także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami.” Wszyscy więc dzielimy los Adama i Ewy – i wszyscy dzielimy ich nadzieję. Jesteśmy więc, trawestując słowa Zbawiciela z dzisiejszej Ewangelii, jedną wielką Jezusową rodziną: Jego siostrami, braćmi, ba, matkami nawet. I oto po raz kolejny staje nam przed oczami głęboki sens Komunii. Połączeni grzechem, połączeni obietnica odkupienia – obyśmy nie zapomnieli o obowiązku wspierania się na tej drodze.
No i jeszcze jedno: zbliża się lato. Umiejmy mądrze i dobrze odpoczywać. Nie skąpmy sobie chwil wytchnienia. O tym też mówi tam – trochę półgębkiem, trochę nie wprost, ale jednak – zieleń szat liturgicznych „okresu w ciągu roku”.